piątek, 25 grudnia 2015

Wesołych Świąt !

Nie jestem dobra w składaniu życzeń, ale wypada to zrobić. Wiem, że są spóźnione, ale lepsze to niż zupełny ich brak. Tak więc:

Życzę wam zdrowych, wesołych, zaczytanych Świąt Bożego Narodzenia. By ten czas był spędzony w ciepłym gronie rodzinnym z udziałem pysznych potraw i kolędami w tle.
Życzę również szczęścia, dobrobytu i spełnienia marzeń w nadchodzącym 2016 roku.

Niech los zawsze wam sprzyja!

Pozdrawiam 
Sisley

piątek, 18 grudnia 2015

Harry Potter i Książę Półkrwi - J. K. Rowling

Harry Potter i Książę Półkrwi
J. K. Rowling
Seria: Harry Potter - tom 6
Oryginalna nazwa: Harry Potter and the Half-Blood Prince
Tłumaczenie: Andrzej Polkowski
Wydawnictwo: Media Rodzina
Liczba stron: 704

"-Ci, którzy przeżyli, często mają poczucie winy [...]"

Po ostatnich wydarzeniach w Ministerstwie Magii nikt już nie wątpi w to co mówił Harry. Korneliusz Knot został zdegradowany, a jego miejsce zajął auror, przez co w życie wprowadzane są nowe pomysły. Tylko czy działają? Natomiast Draco Malfoy coś knuje, prawdopodobnie na polecenie Czarnego Pana... a Snape przez wzgląd na pewne wydarzenia jest zmuszony mu pomóc. O co może chodzić? Tymczasem do szkoły zostaje zaproszony nowy nauczyciel. Inną sprawą jest, że w tym roku Harry ma mieć prywatne lekcje z samym Dumbledore'm. W jakim celu? Co w tym czasie dzieje się poza Hogwartem?

Podziwiam Rowling za stworzenie tak niesamowitej serii, ale równocześnie nienawidzę za to co robi z bohaterami i jednocześnie moimi uczuciami. Jak łatwo coś niesamowitego potrafi zmienić w horror, doprowadzić do rozpaczy lub sprawić bym nie mogła przestać szczerzyć się do książki - jedynie manipulując słowem. Chociaż doskonale wiedziałam co za chwilę się wydarzy (oglądałam najpierw filmy ;/), wszystko jakby było nowe.

"-[...] ludzie o wiele łatwiej wybaczają innym omyłki niż to, że mieli rację [...]"

Nie mogę do końca uwierzyć, że za mną już sześć tomów i został tylko jeden. Jak się dłużej zastanowić to jednocześnie chcę skończyć już tą serie i nie. Bo wtedy będzie po wszystkim, nastąpi koniec, który będzie trudny i bolesny mimo wszystko...
Czy tylko mnie denerwuje to co się dzieję wśród naszej "trójcy". To co wyprawia Ron i Hermiona jest jednocześnie śmieszne i szalone. Rozumiem, że to jest "normalne", dojrzewają itp., ale to ich nieodzywanie się przeplatane skakaniem sobie do gardeł i nie wiadomo czym jeszcze, po prostu irytuje. Natomiast emocje szarpiące Harrym są... dziwne. Możliwe, że tak jest naprawdę, nie wiem. Za dwa-trzy lata (mam 14, oni 16) może zrozumiem, na razie jednak wydaje mi się to śmieszne, chociaż równocześnie prawdziwe, autentyczne.
Chyba już wiem dlaczego niektórzy tyle razy czytali tę serię. Za każdym razem przeżywali to samo, tak samo intensywnie, tak samo pochłonięci szczęściem i tragedią, które przeplatają się bez przerwy ze sobą tworząc wspaniałą historię, którą chce się wielokrotnie powtarzać, przypominać.

"Jak gdzieś jest raban, to o każdej porze
Wezwij Irytka, będzie jeszcze gorzej!"

Były szczęśliwe chwile, były i smutne czy też tragiczne, mimo wszystko chcę więcej. Kocham tą serie dzięki tym drobnym szczegółom, ale jakże ważnym. Za ten szczery uśmiech, który potrafi przywołać na moją twarz. Mam ochotę wsiąść na miotłę i polecieć do Hogwartu by zobaczyć na własne oczy to co tam się dzieje i spróbować pomóc, jednak jedynym sposobem na to jest otwarcie książki i kibicowanie swoim ulubieńcom.

10/10
Pozdrawiam
Sisley

"-[...] Każdy z nas wierzy, że to co ma do powiedzenia, jest o wiele ważniejsze od tego, co mógłby powiedzieć drugi!"

niedziela, 13 grudnia 2015

Podsumowanie BookAThon Zima 2015 - By Crystall

BookAThon, BookAThon... i po BookAThonie. Jak wam poszło? Mi całkiem nieźle, biorąc pod uwagę moje początkowe nastawienie. W tym poście zobaczycie taki mały, streszczony dziennik, a na końcu przedstawię moje Naj, Naj... BookAThonu. Ogólnie podobało mi się, przy wszystkich książkach (oprócz jednej) bawiłam się świetnie. Oto jak prezentują się moje czytelnicze wyniki:

Day 1 :

Wystartowałam dość szybko, mimo mojego pesymizmu, a dokładnie o 00.30. Bo co mnie obchodził fakt, że rano trzeba wstać do szkoły?! Czytałam Erebos... I w sumie po całym dniu udało mi się przeczytać 232 na 462 strony. Mnie ten wynik pozytywnie zaskoczył, szczególnie, że przez ostatnie 2 miesiące przeczytałam może dwie... strony? Moje nastawienie dzięki temu się zmieniło i nabrałam 'energii ' na resztę tygodnia.


Day 2:

Tego dnia zmagałam się z Wielkim Gatsby'm, którego pomimo swoich małych rozmiarów czytało mi się powolutku. Pod koniec dnia byłam zaledwie na 168 stronie z 238. Jednak wpłynął na to koszmarnie długi czas spędzony w szkole, a że po powrocie rzadko kiedy udaje mi się wziąć za konkrety, dlatego jakieś cenne pół godziny poświęciłam na bezsensowne szlajanie się po domu. Bravo ja!!


Day 3:

To co ja robię to jest sztuka, prawdziwa sztuka... robienia niczego! W środę dopadł mnie taki leń, że jedyne co zrobiłam to: napisałam ten post do tego dnia, dokończyłam Wielkiego Gatsby'ego ( nie miałam tutaj żadnej książki przypisane ) i troszkę się pouczyłam. To są sprawy, które wykonałam i były pożyteczne  ( no w miarę ). A reszta? " Tylko chwileczkę sobie pogram..." albo " To będzie ostatni filmik (YT) na dziś.... ". Nawet nie wiecie jaka jestem na siebie zła. Nie ma sensu dawać kolejnego zdjęcia tej samej lektury co wyżej, więc:

Grafika zapożyczona z google grafiki.

Day 4:

Tego dnia kończyłam Erebosa... i udało się. Z bardzo miłym akcentem zakończyłam przygodę w tym oto opowiadaniu :D. Ja byłam HAPPY i to wystarczy. (230)

Day 5:

Piątego dnia, bardzo się starałam przeczytać całkowicie Poza czasem. No, ale nie wyszło tak jak chciałam. Czytałam do wpół do drugiej w nocy, czyli do czasu kiedy moje oczy postanowiły się (dosłownie) rozjeżdżać na wszystkie strony. Zapytacie: "Dobra, ale ile przeczytałaś!?". Skończyłam na 234 stronie, czyli do końca zostało mi ok. 50.

Day 6:

Hymm... na początku pisałam coś o jakimś zastrzyku energii? Widocznie poprzedniego wieczoru chyba całą zużyłam, czemu tak myślę? Na początku było wspaniale: obudziłam się i dokończyłam lekturę Poza czasem (51) i... zaczęłam Sny - Janusza Koryla. To był moment w którym skończyła się sielanka. Byłam pewna że tą 100-stronicową opowieść skończę w dwie, góra trzy godziny. Tego dnia wykorzystałam wszystkie wygodne pozycje, mianowicie siedziałam cztery godziny. Dlatego moje ciało, aż wołało o litość.

Day 7:

Tego dnia miałam rozpocząć Bezsenność - S. Kinga, ale miałam dość czytania od czasu Snów. Byłam zmęczona, a wydanie kieszonkowe które aktualnie leży na biurku nie jest czymś wygodnym do czytania, oj nie. Dałam sobie święty spokój i tak jestem całkiem zadowolona z wyniku, a o to przecież chodzi, prawda? Udało  mi się zakończyć ten maraton z wynikiem - 1127.




♥ Naj, Naj ... BookAThonu ♥

♥ Najlepsza książka:
Muszę wybierać? ( Świetny początek *aplauz*) No tak, w każdym razie waham się pomiędzy
trzema (!) pozycjami z czterech. I chyba wybiorę Wielkiego Gatsby'ego ze względu na to że jednak coś wnosi do realnego życia.

♥ Najgorsza książka:
To jest dla mnie jak najbardziej oczywiste, tutaj ląduje książka Janusza Koryla czyli Sny. Może nie była jakaś strasznie zła, ale ciężka i osobiście męczyłam się przy niej.


♥ Najcieńsza książka:
Sny

♥ Najgrubsza książka:
Erebos

♥ Najlepszy główny bohater:
Gatsby! Nie wiem czemu, ale polubiłam go. Może dlatego, że nie znam jego myśli i uczuć przez co wydawał się jeszcze bardziej tajemniczy.


♥ Najgorszy główny bohater:
Ciężko mi tu kogoś wybrać, bo nie było żadnego tragicznego głównego bohatera jedynie troszkę drażniący byli Michelle z Poza Czasem i Nick z Erebosa.


♥ Najładniejsza okładka:
Bezkonkurencyjna tu jest okładka Poza czasem. To jest po prostu miłość od pierwszego spojrzenia, tak spojrzenia :).


♥ Najbrzydsza okładka:
Tia... Muszę tu dać Wielkiego Gatsby'ego, od razu mówię że oceniam wydania które czytałam, a ono było stare i nijakie. Chodzi o to że w tłumie by się wtopiła i niczym nie wyróżniała.

♥ Najciekawsze zakończenie:
Kolejny trudny wybór... Nie, nie potrafię wybrać. Każde zakończenie było inne i coś innego sprawiało, że było ciekawe.


♥ Najnudniejsze zakończenie:
Yyyy... nie ma takiego?


♥ Najsmutniejsza książka:
Tu muszę wybrać pomiędzy Poza czasem, który miał smutny klimat prawie cały czas, a
Wielkim Gatsby'm który ma morał o smutnym znaczeniu. Raczej wybiorę to drugie, bo jak wspominam Poza czasem to nie odczuwam smutku w przeciwieństwie do Wielkiego Gatsby'ego.

♥ Najdrastyczniejsza książka:
Sny... dlaczego? Dowiecie się w recenzji która pojawi się w tym miesiącu :)


♥ Najspokojniejsza książka:
Poza czasem, ale niech to was nie zmyli, bo do najspokojniejszych też nie należy.

♥ Najlepszy pomysł na książkę:
Najbardziej spodobał mi się pomysł na wykonanie Erebosa, bo jednak wcześniej się z czymś takim nie spotkałam w książkach.


To by było na tyle. Liczę, że wam również dobrze poszło podczas tego książkowego maratonu. Czytaliście jakąś książkę z powyższych? Jak wam się spodobała? Możecie podzielić się tym ze mną w komentarzach poniżej. Przepraszam, za taki poślizg w czasie, ale miałam mały problem z bloggerem.



Pozdrawiam,
By Crystall :)

piątek, 11 grudnia 2015

BookAThonowe podsumowanie #1 by Sisley

Bookathon był i już go nie ma. Poszło mi nieźle, chociaż mogło być lepiej. Mówi się trudno i żyje się dalej ;).
Tak, więc opowiem wam w skrócie co się u mnie działo ;).

Day 1.
Czytałam Utratę i nie zdążyłam jej skończyć w poniedziałek. Dobiłam do ponad dwusetnej strony i czas mi się skończył. (Musiałam tego dnia doczytać jeszcze Skąpca.) Ale spokojnie, bo...

Day 2.
Dokończyłam ją we wtorek i jeszcze przeczytałam ponad połowę Studium w Szkarłacie, co było nie lada osiągnięciem zważywszy na to, że tak jak dnia poprzedniego do domu wróciłam dopiero około 16.
Day 3.
Środę miałam poświęcić na dokończenie Holmesa i rozpoczęcie Wiedźmina (co też zrobiłam). I... może przeczytałabym więcej, ale musiałam zrobić sobie przerwę, bo inaczej nie dotrwałabym do końca tygodnia. Tak więc zmarnowałam połowę popołudnia na anime ;P.
Day 4.
W czwartek przeczytałam sporą część Krwi Elfów, jednak nie skończyłam tak jak zamierzałam. Co poskutkowało...
Day 5.
"Straceniem" paru godzin piątkowych, które miałam przeznaczyć na Wilczy Miot, który zaczęłam... ledwo.
Day 6.
Sobota okazałą się walką z czasem i po części się udało. Skończyłam książkę Swanna. Tyle, że tego dnia miałam czytać Drugą Szansę.
Day 7.
Miałam nadzieję, że z racji niedzieli podołam, gdyż książka pani Miszczuk wydawała się świetna (i była), jednak plany pokrzyżował mi wyjazd i nie skończyła. Zostało mi 100 stron.


Miej więcej tak wyglądały moje zmagania. A poniżej wyniki:

1. Książka z czymś czerwonym na okładce. - Zaliczone!
Utrata - Rachel Van Dyken - 300 stron
2. Przeczytam książkę z listy 100 tytułów BBC. - Zaliczone!
Studium w Szkarłacie - Arthur Conan Doyle - 184 strony
3. Szkolna lektura, której nie przeczytałeś. - Zaliczone z przymrużeniem ;).
4. Tytuł, który zdobył nagrodę literacką. - Zaliczone!
Krew Elfów - Andrzej Sapkowski - 296 stron
5. Przeczytaj książkę, którą wybrała dla ciebie inna osoba. - Zaliczone!
Wilczy Miot - S. A. Swann - 384 strony
6.Przeczytaj książkę polskiego autora. - Zaczęte.
Druga Szansa - Katarzyna Miszczuk - 278/352 strony
7. Przeczytaj w czasie Bookathonu co najmniej 1500 stron. - Prawie zaliczone ;/.
1442 strony na 1514 planowanych. Cóż, było blisko, ale i tak jestem z sienie dumna :D.

I to właściwie byłoby wszystko, gdyby nie pomysł Crystall na zrobienie bookathonowej listy NAJ...
Więc spróbujmy ;D.
♥ Najlepsza książka:
Trudno mi stwierdzić... waham się między Utratą, Drugą Szansą i Sherlockem, ale wybieram (chyba) twór pani Rachel :).
♥ Najgorsza książka:
Zdecydowanie Wilczy Miot. Sama historia była ciekawa i nie taka zła, ale w tym zestawieniu i przez swój ciężki klimat (brakuje mi innego słowa) zasłużyła sobie na to miano.
♥ Najdłuższa książka:
Wilczy Miot.
♥ Najkrótsza książka:
Studium w Szkarłacie.
♥ Najbrutalniejsza książka:
Sprzeczałabym się pomiędzy książką pana Swanna a Sapkowskiego... Wygrywa Wiedźmin.
♥ Najdelikatniejsza książka:
I tu mamy problem, bo... Nasuwa się Utrata, ale ja będę się sprzeczać, bo pani Rachel tak gra na uczuciach, że ja bym tej książki delikatną nie nazwała, ale żadna inna z tych, które czytałam w trakcie Bookathonu jeszcze bardziej się tu nie nadają (no chyba, że Skąpiec ;)).
♥ Najładniejsza okładka:
Oczywiście, że z Drugiej Szansy :).
♥Najbrzydsza okładka:
Chyba będzie to okładka Sherlocka, ale tylko dlatego, że jest tak... oczywista.
♥ Najlepsze zakończenie:
Raczej Utrata, bo Druga Szansa wybrała właściwie ten najłatwiejszy scenariusz, chociaż nie. Obydwie taki miał, ale i tak mnie urzekły.
♥ Najgorsze zakończenie:
Nie powiem, że Krew Elfów się słabo skończyła, po prostu cała była lekko przymulająca, a (samo) zakończenie niewiele wniosło do historii.
♥ Najciekawszy bohater:
Oj, oj, oj, ale mam wybór! Nie wiem... może Ciri lub Weston, albo Pan Sherlock Holmes. Tak, ten ostatni na to zasługuje.
♥ Najnudniejszy bohater:
Chyba będzie to Uldolf z książki pana Swanna, ale tylko dlatego, że nie mogę sobie przypomnieć nikogo gorszego od niego. Natomiast wybrałam go dlatego, że jego pobudki do działania mimo wszystko wydawały się strasznie oczywiste, jednak jak mówię - nie był złą postacią.
♥ Najdziwniejszy bohater:
I tutaj chyba oczywistym wyborem będzie Julka z Drugiej Szansy. Bo to co się "działo w książce" było naprawdę dziwne... ale mi się podobało ^^.
♥ Najlepszy bohater drugoplanowy:
I tu oczywistym będzie, że Gabe z Zatraconych. Już się nie mogę doczekać jego historii, która (jeśli dobrze zrozumiałam) znajduje się w Toxic.

Nie wiem czy mogłabym coś jeszcze dodać, dlatego kończę. Mam nadzieję, że nie tylko mi podobał się BookAThon. Wszyscy, którzy wzięli udział w tej akcji powinni być z siebie dumni ;D. Czekam na następną edycję, a jak na razie - do zobaczenia ;)
Sisley ;3

środa, 9 grudnia 2015

Darmowe ebooki dla Blogerek :)

Słyszeliście może o tej akcji? 
Wydawnictwo Wymownia organizuje akcję darmowych ebooków.
Więc czemu nie skorzystać? Osobiście zrobię to z wielką chęcią :).
Tutaj jest <link> do akcji i informacji.
Co trzeba zrobić?
Wystarczy opublikować posta, napisać do wydawnictwa i zaczekać na odpowiedź, nic więcej.

Pozdrawiam
Sisley

piątek, 4 grudnia 2015

Idealna Chemia - Simone Elkeles

Idealna Chemia
Simone Elkeles
Seria: Idealna Chemia - tom 1
Oryginalna nazwa: Perfect Chemistry
Tłumaczenie: Marta Czub
Wydawnictwo: Amber
Liczba stron: 336

"-Miłość od nienawiści dzieli jeden krok. Może mylisz te dwie rzeczy."


Brittany - najładniejsza, najmądrzejsza, najpopularniejsza. Jest kapitanką cheerleaderek, chodzi z kapitanem drużyny futbolowej - wszystko w jej życiu jest idealne.
Alex - przystojny, silny, inteligentny. Należy do gangu i znany jest ze swej złej reputacji. Mówią, że ćpa, handluje i śpi z każdą po kolei.
Na pierwszej lekcji chemii w nowym roku szkolnym zostają połączeni w parę aby zrealizować projekt. Co wyniknie z takiego obrotu sytuacji? Czy "idealne życie" zmieni się w tragedię? Czy mur dzielący tych dwoje chociaż drgnie?

Już dawno tak nie pochłonęła mnie żadna książka. Myślałam, że te wszystkie opinie umieszczone na okładce są zdecydowanie przesadzone, więc podchodziłam do tej pozycji z lekkim sceptyzmem. Okazało się jednak, że nie. Zdecydowanie zasługuje na tak "wygórowane" pozytywnie opinie, ponieważ jest (jak na razie) i dla mnie najlepszym romansem jaki czytałam.

"[...] Jego wzrok przewierca mnie na wylot i mogłabym przysiąc, że wyczuwa prawdziwą mnie. Tę, która nie przybiera żadnej pozy, która niczego nie udaje. [...]"

Z mojego opisu historia miłosna z którą mamy do czynienia w tej książce może się wydawać płytka i nic nie warta. Jednak to nie prawda. Pozory w tej książce są bardziej mylne niż w jakiejkolwiek innej. Brittany i Alex nie mają tak kolorowego i szalonego życia, jak można by to odebrać. W końcu książek (ludzi) nie ocenia się po okładce (wyglądzie).
Mogę chyba wspomnieć, że Idealna Chemia pokazuje "maski", którymi na co dzień  się posługujemy. Tworzymy swoje "drugie ja" widoczne tylko wśród tłumu, które jest zupełnie inne niż to prawdziwe, które znają tylko ci zupełnie najbliżsi, chociaż nawet oni nie zawsze mają taką możliwość. Przykład Brit pokazuje nam, że "idealna aura" otaczająca niektórych, w środku wcale taka nie jest. Czasami niektóre zachowania są narzucone z góry, albo spełniane wbrew swej natury, tylko po to by komuś się przypodobać. Do Alexa natomiast przylgnęła "sztuczna przeszłość" (pozwólcie, że tak to nazwę), z której tylko niewielka część jest prawdą, a która naprawdę może uniemożliwić plany na przyszłość itp. sprawy.
Poza wyżej wymienionymi, książka ta ukazuje  problematykę podziału społeczeństwa, którą odczuwa każdy. Ludzie bogaci (nie koniecznie wszyscy) myślą, że są lepsi od tych z gorszych sfer, jednak czasami, a nawet często jest na odwrót. Żyjąc "na pokaz" udowadniają tylko jak są płytcy i jak wąskie mają perspektywy.

"-[...] Dodaj dwa do dwóch. Bez względu na to, jak bardzo ona ci się podoba, nie pasuje do twojego życia. Trójkąt nie wpasuje się w kwadrat. [...]"

Uważam, że pani Simone odwaliła kawał dobrej roboty. Jakoś nie zauważyłam, żeby brakowało mi czegoś w tej książce. Jest w niej opisane realistyczne życie ze świetnym romansem w roli głównej, nic dodać, nic ująć. Miłośnicy takich klimatów powinni sięgnąć po nią jak najszybciej, tylko pamiętajcie żeby nie podchodzić do niej z naaaprawde ogromnymi wymaganiami, bo wtedy moglibyście się trochę zawieść. Pisana prosto w młodzieńczych klimatach, a jakże dosadnie i przekonująco. Ja się zakochałam, mam nadzieje, że was też pochłonie ;D.

"[...] Kończy się właśnie coś co miało być prawdziwe, a okazało się jedynie kolejną rolą, którą kazano nam grać. [...]"

10/10
Pozdrawiam
Sisley

PS Jest 5 dzień BookAThonu, a ja zdycha. Mam nadzieję, że dam radę, ale przede mną jeszcze 2,3 książki... Trzymajcie kciuki ;D. (Jak coś to Idealną Chemię czytałam jakiś miesiąc temu.)

niedziela, 29 listopada 2015

BOOKATHON TBR - By Sisley & Crystall

Jak pewnie wielu z was wie, nadciąga akcja "BookAThon", w której obie postanowiłyśmy wziąć udział. Organizowany jest przez Anitę z bloga Book Reviews by Anita oraz Ewelinę z bloga EwelinaMierzwinska.pl. Akcję można znaleźć na oficjalnej stronie Bookathon Polska oraz na fanpage'u. Każda z nas przygotowała po stosiku na tą okazję. Książki miały być dopasowane do wyzwań, które przedstawimy poniżej. Odnośnie podsumowania, to jeszcze nie wiemy jak to będzie, prawdopodobnie pójdziemy na żywioł, a recenzje itp. (znając nas) będą na pewno spóźnione (jak zwykle).

To ja zaczynam (Sisley). Mój stosik jest spory i mam marne szanse podołać, ale liczy się zabawa i chęci ;). No to po kolei:
1. Tu wybrałam Utratę - Rachel Van Dyken, która na okładce ma czerwone napisy... i czeka na mnie od Dnia Kobiet.
2. Na drugim miejscu wylądował Sherlock Holmes. Studium w Szkarłacie - Arthura Conana Doyle'a, nie jestem pewna czy ta książka zalicza się do listy BBC, ale są tam Przygody Sherlocka Holmesa więc myślę, że mogę.
3. Co do lektury nie miałam czego wybrać, ale sprawdzając w internecie listę natknęłam się na wzmiankę, że lekturą może być/powinna być jedna z książek Doyle'a lub Sapkowskiego. Z tego powodu będę albo kończyć książkę z dnia poprzedniego, albo zacznę następną (4.).
4. Czwartego dnia wezmę się za Krew Elfów z serii o Wiedźminie autorstwa Andrzeja Sapkowskiego, która wygrała dwie nagrody.
5. Moja droga Crystall wybrała dla mnie książkę S. A. Swanna - Wilczy Miot. Mam nadzieję, że będzie ciekawa, bo okładkę ma genialną ;).
6. Druga szansa - Katarzyny Miszczuk. Mam nadzieje, że środek będzie tak dobry jak okładka, która jest nieziemska. Może uda się tej książce przekonać mnie do polskich autorów, od których stronię (poza panem Sapkowskim).
Tak prezentuje się mój stosik. razem uzbierałam 1514, które spełniają siódme wyzwanie.

A teraz kolei na mnie ( Crystall ). Ja jednak starałam się by mój stosik był najchudszy jak tylko się da, ponieważ jestem w pełni świadoma, jak mało będę miała czasu :(. Nie chcę by całą zabawę odebrał mi pośpiech. A teraz do rzeczy:
1. Na pierwszy ogień idzie Erebos -  U. Poznanskiego, który jest praktycznie cały skąpany w czerwieni i czerni, z białym akcentem.
2. Z listy BBC wybrałam Wielkiego Gatsby'ego - F. Scott Fitzgerald.
3. Lekturę omijam, a zamiast niej wskakuje Bezsenność - S. Kinga, ponieważ akurat jego mam na półce. Będę go czytać lub kończyć inne książki, jeszcze zobaczę.
4. Erebos wygrał 4 nagrody w Niemczech, więc mam 2 dni na kończenie go.
5. Sisley kazała mi przeczytać Poza czasem - Alexandry Monir.
6. Na oślep w bibliotece wybrałam Sny - Janusza Koryla. Jest tak cienką książeczką, że chyba dam radę.
Razem  coś ok. 1127- 1783  (w zależności czy będę czytać Bezsenność). Proszę trzymajcie za nas kciuki :*

Chyba to wszystko. Miejmy nadzieje, że nam się powiedzie. Co do podsumowań, jak już wspomniałyśmy: nie wiadomo co z tego wyjdzie. Trzymajcie kciuki ;).
Pozdrawiamy 
Sisley & Crystall :)

PS Kto bierze udział w BookAThonie? I co wybraliście na poszczególne dni?

piątek, 20 listopada 2015

Mały Książę - Antoine de Saint-Exupéry

Mały Książę
Antoine de Saint-Exupéry
Oryginalna nazwa: Le Petit Prince
Tłumaczenie: Marta Malicka
Wydawnictwo: Siedmioróg
Liczba stron: 80


"- Zastanawiam się - rzekł - czy gwiazdy świecą po to, żeby każdy mógł pewnego dnia znaleźć swoją. Spójrz na moją planetę. Jest właśnie tuż nad nami... Ale jakże jest daleka!"


Po awaryjnym lądowaniu na Saharze, pilot spotyka Małego Księcia. Chłopiec nie odpowiada na pytania, tylko sam je zadaje. Jednak poznajemy jego historie, jego związek z różą, spotkanie z lisem oraz wężem. Tajemnice znikają, a my zostajemy wręcz zmuszeni do głębokich przemyśleń i zaprzyjaźnienia się z Księciem małej planety.

Nie wiem czy jestem na tyle głupia, czy na tyle odważna, że próbuję wypowiedzieć się na temat tej książki. Jednej z najbardziej znanych książek (bo kto jej nie zna?), która kierowana jest zarówno do dzieci jak i do dorosłych. 
Jedyne co przychodzi mi na myśl, to refleksje które przyszły po jej przeczytaniu. Zastanawiałam się nad tym, dlaczego dzieci tak szybko chcą stać się dorosłe lub (jak to Crystall dosadnie powiedziała) raczej dlaczego rodzice zmuszają je do dorosłości, skoro wtedy życie tylko pędzi i nie ma się czasu na... szczęście. Dlaczego w tłumie jest się samotnym? Dlaczego inni uważają się za ważniejszych, lepszych? Czemu nasza Ziemia i my tacy jesteśmy? Mogłabym postawić jeszcze parę innych pytań, ale po co? Każdy przecież powinien zapoznać się z Małym Księciem (to jest lektura szkolna!), zrozumieć przesłanie i chwilę pofilozofować, nad tym na co zwracamy uwagę, w co wierzymy, co widzimy, czego szukamy...

"-Ludzie tłoczą się w ekspresach, ale zapomnieli już, czego szukają - rzekł Mały Książę. - Dlatego też miotają się i kręcą w kółko..."

Czasami myślę, że te 80 stron to zdecydowanie za mało. Mam ochotę spędzić więcej czasu z pilotem lub Małym Księciem, którego mimo że poznaliśmy od deski do deski, to nadal wydaje się, że znamy go za mało, za krótko. Może mam takie wrażenie, ponieważ bohaterowie stali się moimi przyjaciółmi, z którymi chciałabym spędzać czas, porozmawiać... W obecnych czasach mamy naprawdę niewielu prawdziwych przyjaciół z którymi można szczerze i otwarcie po prostu BYĆ.
I... i nie wiem czy coś więcej dodawać. Małego Księcia trzeba przeczytać, nie ma innej opcji i naprawdę warto.

"- [...] dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidzialne dla oczu."

Pozdrawiam
Sisley

czwartek, 12 listopada 2015

Strażnik Podłego Miasta - Daniel Polansky

Strażnik Podłego Miasta
Daniel Polansky
Seria: Podłe Miasto - tom 1
Oryginalna nazwa: The Straight Razor Cure
Tłumaczenie: Jarosław Włodarczyk
Wydawnictwo: Bukowy Las
Liczba stron: 428

"-Jesteś zimnym człowiekiem.
-Żyjemy w zimnym świecie. Przystosowałem się do temperatury."


Podłe Miasto. Brudne, obślizgłe, śmierdzące. Pełne nieudaczników włóczących się po ulicy, bezdomnych dzieci, handlarzy narkotyków, dziwek, itp. W tym mieście żyje mężczyzna, którego zwą Opiekun. Były służbista korony, który "zszedł na złą drogę".
Pewnego dnia, wracając z wymiany natyka się na ciało martwej dziewczynki. Wpakowuje się przez to w nie lada kłopoty, a z racji zagrożeń ze wszystkich stron i własnego sumienia - rozpoczyna śledztwo... Tylko czy w Podłym Mieście sprawiedliwość i prawda mają w ogóle prawo głosu? Czy starzy wspólnicy dogadają się, chociaż na czas dochodzenia? Ile osób jeszcze zginie?

Eh... Ta książka byłaby, a nawet jest świetna, tylko nie do końca w moich oczach. Powód jest tylko jeden, mianowicie: czytałam jeden rozdział dziennie, a nawet mniej. Przez początek roku szkolnego (w którym nie mogłam się odnaleźć) i moje lenistwo, jakoś tak brakło mi czasu i chęci, żeby się brać za czytanie. Poniosło to za sobą straty w zrozumieniu i nadążaniu za fabułą. Pomieszali mi się bohaterowie i... nadal nie rozumiem dlaczego to się tak skończyło, skąd on (Opiekun) wiedział kto, jak i czemu.

"-Ten świat jest chory, ale nie my pierwsi znaleźliśmy na to dowód."

Po mimo mojego "czytania", odczułam ten niesamowity klimat, który udało się stworzyć autorowi. Mocny, oddający atmosferę panującą w Podłym Mieście. Czasami miałam przed oczami te stare, krzywe ulice, walące się, na pół przegniłe budynki, które wyglądały jednocześnie niesamowicie i upiornie. Wpleciona, wszechobecna magia na stronach książki była odczuwalna przez styl i słownictwo, które zostało użyte do stworzenia tej pozycji. To co się dzieje w tym (tamtym? - wiecie o co chodzi) świecie, nie można inaczej nazwać niż podłość, która jest obecna wszędzie, którą się po prostu czuje, nad którą musi ktoś czuwać. Zasady panujące tam są trudne do określenia, jednocześnie można wszystko i nic. To zależy od szczęścia.
Opiekun jest głównym bohaterem tej powieści przez co dostajemy opisy jego myśli i uczuć, jednak dalej uważam, że jest bardzo tajemniczy... Przez całą książkę nie dowiadujemy się jak ma na imię (chociaż, może gdzieś pada, tylko ja nie zauważyłam -.-), a jego przeszłość wydaje się straszna i nie do końca pełna.
Tak szczerze to chyba wszystkie postacie były dość dobrze wykreowane. Wielki przyjaciel naszego Opiekuna, jak i przywódca mafii (?), czy też szlachcic - każdy był inny na swój sposób i dość realistyczny.

"Problem ze starymi przyjaciółmi jest taki, że pamiętają historie, o których wolelibyśmy zapomnieć."

Nie wiem czy można ufać moim recenzją, a zwłaszcza przy tej książce. Uważam jednak, że powinniście spróbować, chociaż osoby które czytają kryminały i lubią ciężkie klimaty, bo innym może nie przypaść do gustu. Książka zaczyna się nieźle, a kończy zaskakującym zwrotem akcji, więc jest chyba warta ryzyka ;).

6+/10

"[...] widmo ludzkiego nieszczęścia zawsze przyciąga uwagę. [...]"


PS Przepraszamy za ten niewyobrażalnie długą ciszę na blogu. Jak wspomniałam w recenzji, ogarnięcie tego roku nie przyszło nam zbyt prosto. Poza tym, mam parę informacji:
1. Crystall i ja postanowiłyśmy wziąć udział w najbliższym BookAThonie <link>, który będzie trwał od 30.11.2015r. do 06.12.2015r. Nie wiemy czy to wypali, ale spróbować zawsze można. Co do postów i podsumowań - pójdziemy na żywioł, po prostu się zobaczy jak to będzie ;).
2. Tylko ja postanowiłam wziąć udział w Tygodniu z "Igrzyskami Śmierci" <link>, który odbywać się będzie od 16.11.2015r. do 22.11.2015r. Możliwe, że pojawią się recenzje, ale nie obiecuje że od razu, może poczekają sobie nawet miesiąc xD.
3. 11 listopada - w środę nasz blog obchodził swoje 1. URODZINY. Bardzo się cieszymy z tego powodu, ponieważ pierwszy raz wytrzymałyśmy robiąc coś tak długo ^^. 
To chyba wszystko.
Do zobaczenia (przeczytania) wkrótce :D.
Sisley

piątek, 23 października 2015

Mara Dyer. Przemiana - Michelle Hodkin

Mara Dyer. Przemiana
Michelle Hodkin
Seria: Mara Dyer - tom 2
Oryginalna nazwa: The Evolution of Mara Dyer
Tłumaczenie: Małgorzata Fabianowska
Wydawnictwo: YA!
Liczba stron: 478

"-[...] Każdy jest trochę szalony. Jedyna różnica pomiędzy nami a nimi jest taka, że oni lepiej się maskują. [...]"


Pobudka na oddziale zamkniętym nie należy raczej do najprzyjemniejszych. Fakt, że przywiązali cię do łóżka pasami bezpieczeństwa, też nie jest najlepszy. I jeszcze wszystkie te straszne wspomnienia i... ON. Chociaż to nie możliwe żeby żył, to ta pewność, że to był ON aż prosi się o wrzask przerażenia... Tylko jak i dlaczego?! Dodatkowo zachodzą dziwne zmiany i to nie tylko w otoczeniu...

Jak ja kocham tą serię. Autorka niesamowicie mnie zaskoczyła. Możliwe, że zakończenie jest przewidywalne i wszystko co się dzieje w międzyczasie, jednak z biegiem stron zapomina się o niektórych "wskazówkach", które jakby są na samym początku... A ja, o mało, co nie dostałam parę razy zawału (nie dlatego że się bałam, tylko ze "strachu" o bohaterów).

"[...] Strach to tylko uczucie, a uczucia nie są realne."

Zwlekam i zwlekam z napisaniem (dokończeniem) tej recenzji, właściwie to nie wiem dlaczego. Brak mi ostatnio słów i czasu, żeby na spokojnie stworzyć coś sensownego. Tak się zastanawiam i myślę, że drugi tom był w jakimś stopniu lepszy, chociaż oczekiwałam innego zakończenia (i to zdecydowanie!), bo autorka znowu przerwała w najmniej odpowiednim momencie dla czytelnika. Och, jak ja chcę czytać już Zemstę.
W tym tomie naprawdę zachodzą tytułowe przemiany. Wydaje mi się, że z Marą jest coraz gorzej... i tak sobie teraz myślę, że nie będę się nad nią rozwodzić. Nie wiem, co mogłabym o niej napisać, jej osobowość jest zbyt złożona żeby zrozumieć cokolwiek bez przeczytania książki, nie idzie jej określić. Jednocześnie możemy ją lubić, ale również być poirytowani jej zachowaniem i dziwnymi "momentami". Natomiast Noah... nie do końca wiem co powiedzieć, ponieważ w tym tomie dowiadujemy się dlaczego zachowuje się tak a nie inaczej. Dlaczego "jest" taki idealny oraz co stało się kiedyś... Dostajemy również kolejne wizję na temat *****(<to byłby chyba spojler) bohaterki, co jest niesamowitą przebitką między wydarzeniami bieżącymi i pokazuje niejakie pochodzenie tego wszystkiego...


"Potrząsnęli moją klatką, żeby zobaczyć, czy potrafię ugryźć. Kiedy mnie wypuścili, przekonali się, że odpowiedź brzmi "tak"."

Uważam, że jeśli chce się przeżyć coś mocnego trzeba przeczytać Mare Dyer. Naprawdę można stracić głowę przez tą książkę, dlatego trzeba się zastanowić czy jest się gotowym po nią sięgnąć. Chyba nie ma co przeciągać ;). Polecam i tyle...

"-Czasami największą tajemnicę najłatwiej jest wyznać obcej osobie."

9/10
Pozdrawiam
Sisley

piątek, 16 października 2015

R.I.P. IT or SHIP IT book tag by Sisley

Nudzę się i dawno na blogu nie było żadnego tag'a, więc postanowiłam coś zrobić. Już jakiś czas temu miała ochotę zrobić R.I.P. IT or SHIP IT, ale nigdy nie chciało mi się za to zabierać.
Mam 6 dziewczyn i 6 chłopaków, książki się nie powtarzają. Pary mogą być mieszanej płci, ale nie muszą ;). To co? Zaczynamy!

1. Kira z Partials. Częściowcy & Tabit z Księgi Portali 
Eee... Nie spodziewałam się tego. Trudno mi powiedzieć... Obydwoje mają "problem" z okazywaniem uczuć, jednocześnie są bardzo mądrzy, ale chybaby się nie dogadali. Tabit rozprawiałby o problemach Akademii, a ona ludzkości... Nie, to się nie uda. R.I.P. IT!

2. Mara Dyer  & Allie z Wybrani 
Dwie, jakby wariatki. Obie po przejściach, obje w tarapatach. Może gdyby się zeszły i nawzajem sobie pomogły coś by zaiskrzyło. Hi hi, to mogło by wypalić. A tam, niech próbują :D. SHIP IT!

3. Pia z Genezy  & John Hyden z Porzuconych 
OMG! Nie, to nie ma w ogóle prawa bytu. Nasza słodka, ludzka i dzika dziewczyna nie poradzi sobie z John'em, chłopakiem spod czarnej gwiazdy. R.I.P. IT!

4. Tris z Niezgodnej & Will z Diabelskich Maszyn 
Tris i Will... Nie jestem pewna. Nasz wspaniały łowca demonów, i odważna buntowniczka. Tak właściwie z charakteru Tris jest podobna do Tessy, więc może... Will nauczyłby ją posługiwać się mieczami, a ona go pistoletami, razem mogliby wiele zdziałać. No dobrze... SHIP IT!

5. Gwen Frost & Magnus z Darów Anioła
Jej! No nie wiem, na pewno Magnus musiałby się przygotować na wyjawienie jej całego swojego życia, ponieważ prędzej czy później i tak by się dowiedziała. Natomiast Gwen... nie wiem czy poradziłaby sobie z całą prawdą o jego wcześniejszych miłościach i przygodach... niech stracę. SHIP IT!

6. Augustus z Gwiazd Naszych Wina & Kelsier - Z mgły zrodzony 
Ale...ale...ale oni razem?! Obaj są bohaterscy, chętni do poświęceń, ale... nawet nie potrafię sobie tego wyobrazić. Raczej nic by z tego nie wyszło. Jedno umarłoby przez drugiego... R.I.P. IT!

I to już koniec, a było tak zabawnie ;D. Może kiedyś to powtórzę... A wy co myślicie? Zrobilibyście coś innego na moim miejscu? Napiszcie w komie ;).
Tak się zastanawiam, czy kogoś nominować... Crystall  może zrobisz to kiedyś? Oczywiście, jeśli ci się będzie chciało :D I oczywiście jeśli ktoś chce się zabawić w ten tag, to zachęcam :).
Pozdrawiam
Wasza
Sisley :3

piątek, 9 października 2015

W objęciach chłodu - John Marsden


Tytuł: W objęciach chłodu
Tytuł oryginalny: A killing frost
Seria itp.: Jutro III
Autor: John Marsden
Tłumacz: Anna Gralak
Wydawnictwo: Znak Literanova
Stron: 256

,, Teraz marzymy już tylko o tym, żeby przetrwać."


Ellie i jej przyjaciele nie wystawiali nosa z Piekła przez bardzo długi czas. Już nawet zaczęli mieć problemy psychiczne. Nic dziwnego, skoro nieustannie nad głowami latają helikoptery. Maszyny z czasem zaczęły się przerzedzać, aż w końcu całkowicie umilkł odgłos śmigieł. Sprawiło to, że w końcu grupka postanowiła wrócić do miasta by sprawdzić sytuacje. Ale wiadomo zrobisz jeden krok na przód, druga noga jakoś sama zrobi następny i ani się obejrzysz, już idziesz. To dotyczy całej tej szajki, a wyjście z Piekła to był maleńki, pierwszy krok, który popchnął ich do najbardziej niebezpiecznej akcji na jaką się odważyli i która może być w konsekwencjach fatalna

,, Nie było nic, co mogłoby nam podpowiedzieć, co się dzieje
 - nic oprócz ciszy w naszym grobie."

Nie mam pojęcia czemu akurat w środku wakacji, sięgnęłam po coś tak smutnego i dobijającego...
Bohaterzy z którymi mamy teraz do czynienia nie są już tymi samymi ludźmi,co przyjechali się odprężyć w kotlinie zwanej Piekłem. To co widzieli i czego doświadczyli zostawiło blizny w ich sercu już na zawsze. Denerwowało mnie troszeczkę jak Ellie na siłę starała się grać kogoś odważniejszego niż faktycznie jest. To co działo się w tej książce podporządkowałabym schematowi: planowanie, przygotowywanie, wykonanie, skutki. Mniej więcej tak jak w poprzednich tomach. Jednak to co pan Marsden zrobił na koniec, całkowicie  mną wstrząsnęło i nie wiem  co myśleć. Tak nie miało się stać, i już. Myślę, że niektórzy się ze mną zgodzą choć nie wszyscy ( oczywiście piszę o osobach które to przeczytały ).

,, Wiedzieliśmy, że będzie nudno, 
ale lepsza nuda niż śmierć."

Humor też się tu znalazł... aczkolwiek czarny. Ja za nim nie przepadam jakoś specjalnie. Zabrakło mi dialogów, chociażby typu '' jak się czujesz", znamy zdanie tylko głównej bohaterki i tylko jej spostrzeżenia. Nie rozmawiają ze sobą jak wcześniej o tym co czują, albo chociaż o dawnych czasach. Teraz jedynym tematem ich rozmów to wojna i co mogą jeszcze zrobić. Wydanie nie różni się jakoś specjalnie od poprzednich więc chyba nie ma sensu żebym wam je opisywała.

,, Czasami myślę, że wolałabym się bać niż nudzić.
Kiedy się boisz, przynajmniej wiesz, że żyjesz."

Podsumowując ta część jak i poprzednie są dobre dla fanów wojennych książek, filmów itp. jako iż jest to moja pierwsza seria w tych klimatach nie potrafię stwierdzić czy jest ona raczej jedną z gorszych czy może lepszych z tego gatunku. Jest to książka młodzieżowa, z końcem jakiego nie potrafię wybaczyć autorowi.



Ocena: 6/10

By Crystall

DO NASTĘPNEGO ;)

piątek, 2 października 2015

Księga Portali - Laura Gallego

Księga Portali
Laura Gallego
Oryginalna nazwa: El libro de los portales
Tłumaczenie: Karolina Jaszecka
Wydawnictwo: Dreams
Liczba stron: 570

"-[...] tego, co się zdarzyło nie da się już zmienić. [...]"


W państwie Daruzji, istnieje Akademia Portali. Tylko Mistrzowie (potrafią i) mogą tworzyć portale. Tabit, student ostatniego roku otrzymał zlecenie namalowania jednego dla biednego wieśniaka. W tym samym czasie w kopalniach odnaleziono niebieski minerał odpowiadający czerwonemu, który od zawsze był używany do tworzenia portali, jednak teraz jest na wyczerpaniu. Wszystko co się później dzieje - wiąże się ze sobą, a Tabita wprowadza w nie lada kłopoty i intrygi związane z istnieniem Akademii.

Z początku Księga Portali w ogóle nie przypadła mi do gustu. Niemiłosiernie się ciągnęła, przez co nie miałam ochoty jej czytać. Jednak z rozdziału na rozdział zaczęło się poprawiać. Poza wydarzeniami dotyczącymi istnienia Akademii, bodarytu i portali, został wpleciony lekki i miły wątek miłosny, który dodaje uroku i delikatności do tej troszkę zagmatwanej historii.

"-[...] Wierz mi, potrafię wywinąć się rekinom. Jedną z zalet bycia małą rybą jest też to, że rekiny nie spodziewają się, że im się odgryziesz."


Tabit wydawał mi się nudnym, prosto ułożonym, inteligentnym chłopakiem, okazało się jednak, że jego przeszłość nie jest taka idealna jak wszyscy myślą. Nie widział świata poza zasadami, które panują w Akademii (chodzi mi o to, że było mu trudno uwierzyć w coś co, jeśli brać pod uwagę "ich magię" mogło się naprawdę wydarzyć), zawsze szukał logicznych wytłumaczeń i nie potrafił "rozbujać" wyobraźni. Mimo to można powiedzieć, że był naprawdę odważny, uczynny i przede wszystkim to, że miał talent i wiedzę.
Zaczynając Księgę Portali byłam nastawiona na nią pozytywnie, chociaż nie do końca. Słyszałam o niej dobre rzeczy, ale nie przekonywały mnie imiona i sam początek. Natomiast wykonanie książki, w sensie: twarda okładka, wklejka (chyba tak to się nazywa) oraz to że mimo tylu stron była taka lekka, sprawiło mi przyjemność w trakcie czytania. Niestety w środku gdzieniegdzie brakowało myślników, czasami kropki.

"- Mówię, że być może to nam się tylko wydawało. Przecież to możliwe, prawda?
- Możliwe są też miliardy innych rzeczy - zaskoczył ich nagle ochrypły głos. - Ale nie wziąłeś ich pod uwagę, ponieważ logika prowadzi cię tylko do jednego wniosku i odrzuca pozostałe.
[...]
- Natomiast wyobraźnia nie zna granic - mówił dalej nieznajomy. [...]"


Uważam, że ten tytuł idealnie nadaje się na jesienne dni. Emanuje od niego przyjemna atmosfera. W miarę lekko się czyta, a umilenie czasu jest gwarantowane. Mimo paru nudnawych momentów, Księga Portali jest wypełniona akcją, nie szybką, nie wolną... tylko taką w sam raz. Warto przeczytać, chociażby po to, by nauczyć się tworzyć portale, poznać Mistrza Balbana oraz naszych studentów.

7+/10
Sisley

piątek, 25 września 2015

Harry Potter i Zakon Feniksa - J. K. Rowling

Harry Potter i Zakon Feniksa
J. K. Rowling
Seria: Harry Potter - tom 5
Oryginalna nazwa: Harry Potter and the Order of the Phoenix
Tłumaczenie: Andrzej Polkowski
Wydawnictwo: Media Rodzina
Liczba stron: 958

"-[...] Głupcy, którzy mają serce na wierzchu, którzy nie panują nad swoimi emocjami, którzy nurzają się w smutnych wspomnieniach i pozwalają łatwo się sprowokować... innymi słowy ludzie słabi... nie mają żadnych szans przeciwko jego mocy! [...]"


Nudne wakacje w domu Dursleyów ciągnęły się niemiłosiernie. Jednak pewnego wieczoru Harry i jego kuzyn zostali zaatakowani przez Dementorów. Z tego powodu został zmuszony użyć zaklęcia Patronusa do obrony. Za to prawdopodobnie zostanie usunięty z Hogwartu. Na szczęście, na pomoc przybyli mu członkowie Zakonu Feniksa.

Tom piąty jest inny niż poprzednie. Myślę, że powodują to emocje w nim zawarte. W porównaniu do poprzednich tomów czuć było od niego "negatywną energię". Chodzi mi o uczucia towarzyszące wszystkim wydarzeniom i tym, że nasza trójka przyjaciół zmienia się, ich charaktery, zachowanie. Dodatkowo powrócił Ten-Którego-Imienia-Niewolno-Wymawiać, przez co wszyscy są zestresowani (również nową nauczycielką...) i się boją.

W Zakonie Feniksa wyjątkowo denerwował mnie Harry. Bez przerwy naskakiwał na Rona i Hermione, chociaż oni tak właściwie nic nie zrobili. Miał do wszystkich pretensje i zachowywał się jak stara zrzęda. Rozumiem, że dużo przeszedł, plotkowali o nim itp., no ale wcześniej jakoś to znosił i nic sobie z tego nie robił, a teraz? Czasami był nie do wytrzymania. Dodatkowo coś się dzieje miedzy naszą wspaniałą trójką. Nie jest to bardzo widoczne, ale ten kto się wysili, na pewno zauważy pewne rzeczy.

"- Jedna osoba nie może czuć tego wszystkiego naraz, bo by eksplodowała.
- To, że twoja wrażliwość uczuciowa mieści się w łyżeczce od herbaty, nie świadczy o tym, że wszyscy są tak upośledzeni [...]."

Ze wszystkich części filmowych, to piąta była dla mnie najgorsza. Nie rozumiałam o co w niej właściwie chodziło, książka na szczęście wszystko wyjaśnia. Kiedy się czyta wielkość/grubość tego tomiszcza przytłacza (dosłownie), ale to co zawiera jest warte tego ciężaru.
Co można powiedzieć o Harrym Potterze? Jedynie to, że ta seria naprawdę zasługuje na uznanie (które posiada). Nic w tej serii nie jest przypadkowe, jest idealnie przemyślane, do najdrobniejszego szczegółu. Mimo tych dziwnych zachowań, które mnie irytowały (i które są normalnym stanem rzeczy, mając 15 lat), powrót do Hogwartu uważam za udany ;). Już nie mogę się doczekać następnych dwóch tomów.


9/10
Wasza
Sisley ;3