piątek, 26 lutego 2016

Harry Potter i Insygnia Śmierci - J. K. Rowling

Harry Potter i Insygnia Śmierci
Joanne Kathleen Rowling
Seria: Harry Potter - tom 7
Oryginalna nazwa: Harry Potter and the Deathly Hallows
Tłumaczenie: Andrzej Polkowski
Wydawnictwo: Media Rodzina
Liczba stron: 784
Recenzje: tomu 1.tomu 2.tomu 3.tomu 4.,tomu 5.tomu 6.


"- W miłości i na wojnie wszystko jest dozwolone, a tutaj mamy do czynienia po trochu z jednym i drugim. [...]"

Czarny Pan zdobył potęgę. Włada praktycznie całym magicznym światem. Pozostała mu jedna rzecz do zrobienia, a mianowicie: zabicie Harrego Pottera.
W tym samym czasie nasz główny bohater wraz z Ronem i Hermioną wyruszają na poszukiwanie Horkruksów. Problem w tym, że nie wiedzą jak wyglądają i gdzie mogą się one znajdować. Dodatkowo przez cały czas Voldemort wraz ze Śmierciożercami depcze im po piętach. 
Czy zło zatriumfuje? Czy ktokolwiek opowiadający się po stronie dobra przeżyje? Co w tym czasie dzieje się w Szkole Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie?

Wszystko co dobre kiedyś się kończy. Niestety. Mam już za sobą ostatni tom o Harrym Potterze i nie wiem czy cieszyć się, że w końcu skończyłam tą serię, czy smucić, że już nigdy nie poznam jej po raz pierwszy. Koniec daje nowy początek, mimo to przykro mi, że nie będzie więcej przygód naszych wspaniałych bohaterów, zmagających się ze śmiertelnym wrogiem takiego pokroju, jakim był Ten, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać.

"- [...] A muszę wam powiedzieć, że według mnie stoimy w obliczu magii, z którą wielu z nas nigdy się nie spotkało. Wielu z nas nawet sobie nie wyobraża, co to za potęga."


Ostatnia część wydaje się inna niż poprzednie i to nie tylko dlatego, że większość akcji nie dzieje się w Hogwarcie. Nasi przyjaciele się zmienili. Stali się dojrzalsi, bardziej odpowiedzialni, przygotowani na konsekwencje wynikające z ich działań (mówię tu również o bohaterach, którzy pozostali w szkole itp.). Mimo to zdarzają się im też gorsze momenty, trudne chwile związanie z wydarzeniami i sytuacjami, w których się znaleźli.
Śmieszne jest to, co w tej części pokazała nam autorka. Drugie twarze, które ukrywali niektórzy z bohaterów, w końcu ujrzały światło dzienne. Postacie, które nienawidziliśmy, teraz są tymi dobrymi, albo stały nam się obojętne, oraz na odwrót. Osoby skąpane w blasku chwały, okazują się nie tacy wspaniali, pokazują swoje mroczne pragnienia i intrygi, których byli sprawcami.
Z tego powodu czytelnik musi zmierzyć się ze zwątpieniem, łzami, stratą. Jednak należy pamiętać, że zawsze istnieje iskierka nadziei i należy się jej trzymać za wszelką cenę, bo wszystko może wywrócić się do góry nogami przez jedno zdanie.

"- [...] ...on musiał wiedzieć, że ja was zostawię.
- Nie [...] On musiał wiedzieć, że zawsze będziesz chciał do nas wrócić."

Wiele osób wracało i nadal wraca do tej serii, bo jest ponad czasowa, nigdy się nie nudzi, a momenty spędzone w towarzystwie tak kochanych postaci jest niesamowitą przygodą. Myślę, że od teraz, również będę do nich należeć i cieszę się z tego powodu :D.
Uważam, że każdy powinien chociaż spróbować zapoznać się z Harrym i spółką, bo ci którzy jeszcze tego nie zrobili mogą jedynie żałować. Tylko zacznijcie od książek, nie od filmów, bo to był mój największy błąd. Z tego powodu, nie byłam aż tak zaskoczona obrotem wydarzeń, wiedziałam czego się spodziewać, a szkoda bo było wiele zwrotów akcji, które mogły by mną wstrząsnąć...
Co mam powiedzieć więcej? Czytajcie, to wam nie zaszkodzi ;*.

"- Nie żałuj umarłych, Harry. Żałuj żywych, a przede wszystkim tych, którzy żyją bez miłości. [...]"

10/10
Pozdrawiam
Sisley
Do wyzwania:

piątek, 19 lutego 2016

Sny - Janusz Koryl



Tytuł: Sny
Tytuł oryginalny: Sny
Seria itp.: -------
Autor: Janusz Koryl
Tłumacz: -------
Wydawnictwo: DREAMS
Stron: 142


Od dłuższego czasu księdza Eugeniusza dręczą sny. Ukazują mu śmierć różnych osób na wiele sposobów: od morderstwa po samobójstwo przez straszne zbrodnie oraz przypadki losu. Wierny od dawna wie, że chodzi tu o coś więcej niż nieprzespane noce przez senne koszmary. To przekleństwo może mieć jakiś cel z góry przesądzony, a może ojciec jest przeklęty. Wszystko jedno, przecież jak tylko piśnie o tym słowem wszyscy uznają go za szaleńca.

,, - Są widocznie rzeczy na świecie, o których się nie śniło 
ani filozofom, ani policjantom - [...]"

Mamy tutaj do czynienia z ok. 100-stronicową powieścią z całkiem przystępną czcionką i bardzo krótkimi rozdziałami (od 1-3 stron). To wszystko wskazuje na to, że powinno się ją czytać szybko i przyjemnie. W rzeczywistości jest zupełnie inaczej. Zdecydowanie nie nadaje się na jednodniowe zapoznanie tylko na "dawkowanie", aby móc sobie wszystko przemyśleć i poukładać. Tym bardziej, że ze względu na 3 os. narracje ciężej mi przyszło wczucie się w ten tajemniczy i napięty klimat. Nie jestem pisarką, ale podejrzewam, że wprowadzenie innej perspektywy byłoby trudne dla autora ze względu na rozmaitych bohaterów oraz wydarzeń z nimi związanych.
Z takim pomysłem na fabułę jeszcze się nie spotkałam, dlatego jest mocnym plusem tej powieści. Szczególnie intrygujące były dla mnie tytułowe "Sny" J. Koryla, i sposób ich przedstawienia. Na początku naprawdę ogarnął mnie smutek, a nawet i trwoga czytając opisy urojeń i myślę, że utrzymałoby się tak gdybym nie poznawała tej historii tak chciwie ze względu na BookAThon.

,,Maciągowie w niczym nie przypominali tych zwyczajnych par,
które boczą się na siebie całymi tygodniami
albo z entuzjazmem piorą się po pyskach."

Być może osobom lubiącym thrillery/kryminały to opowiadanie przypadnie do gustu. Zdecydowanie jest to pozycja dla dorosłych ze względu na troszkę drastyczne opisy. Mogą one sprawić, że stanie się ta historia bardzo ciężka. Tym bardziej zalecam robić przerwy w czytaniu.

 Ocena: 4/10

DO NASTĘPNEGO :)

By Crystall
Do wyzwania:

Przepraszam bardzo za moją małą aktywność na blogu, wiem że moje recenzje pojawiają się niesamowicie rzadko. Biedna Sisley pilnuje, by na blogu co najmniej raz w tygodniu się coś pojawiało. Ja mam słomiany zapał, naprawdę postaram się nadrobić moje zaległe wpisy jak najszybciej. Coś czuje, że teraz Sisley nie da mi spokoju :* . (Dziękuję, że masz jeszcze do mnie cierpliwość ♥♥♥.)

piątek, 12 lutego 2016

Wiedźmin. Krew Elfów - Andrzej Sapkowski

Krew Elfów
Andrzej Sapkowski
Seria: Opowieści o Wiedźminie Geralcie z Rivii - tom 3
Wydawnictwo: Super Nowa
Liczba stron: 296
Recenzje: tomu 1.tomu 2.

"- [...] Magia jest Chaosem, Sztuką i Nauką. Jest przekleństwem, błogosławieństwem i postępem. Wszystko zależy od tego, kto się magią posługuje, jak i w jakim celu. A magia jest wszędzie. Wszędzie wokół nas. Łatwo dostępna. Wystarczy wyciągnąć rękę. [...]"

Zaczyna się prawdziwa wojna. Walka o przetrwanie ras, ludów, czy też pojedynczych jednostek toczy się w zniewalającym tempie. Państwa zaczynają upadać. Ludzie giną, poświęcają życie, ale mają nadal nadzieje... Podobno wnuczka królowej Cintry żyje i ma się dobrze. Jednak czy aby na pewno? Grozi jej bowiem ogromne niebezpieczeństwo, zarówno zewnętrze, jak i czyhające w niej samej. Co przyniesie jutro? I co mają wspólnego z przepowiednią Ithlinne Aegli aep Aevenien wszystkie te wydarzenia?

Krew Elfów zaczyna tą "właściwą" historię Wiedźmina Geralta z Rivii. Poprzednie części są zapowiedzią, przedsmakiem, krótkimi opowiadaniami o jego przygodach. Tutaj fabuła jest ciągła, mająca więcej sensu patrząc na całość. Mimo to poprzednie tomy podobały mi się bardziej. Nie skupiały się na szczegółach, a każda historia była inna, przez co nie można było się nudzić (przez cały czas, bo jak jedna się nie spodobała, to następna była świetna ;D). Jednak w trzecim tomie poznajemy zarówno nowych bohaterów, jak i inne strony starych, takie których nie wszyscy by się spodziewali.

"[...] Tam, gdzie dziś piętrzą się góry, będą kiedyś morza, tam, gdzie dziś wełnią się morza, będą kiedyś pustynie. A głupota pozostanie głupotą."

Wydaje mi się, że naszego, drogiego Białego Wilka w tej części odsunięto na troszkę dalszy plan. Jest, ale jakby "stracił" część głównej roli, jak również trochę swojego charakteru (ale to może być tylko moje wrażenie!). Zastąpiła go Ciri, o której los przede wszystkim zaczęło chodzić. Mała jest żywiołową i odważną chłopczycą, ale (jak dobitnie podkreślił to autor ;P) nadal dziewczyną.

UWAGA! Mogą pojawić  się drobne SPOILERY! Czytasz na własną odpowiedzialność!
(Parę moich przemyśleń/uwag, ale nie żeby kogoś obrazić... po prostu muszę się wyżyć.)
Czy Geralta musi coś łączyć z praktycznie wszystkimi kobietami w tej serii? Yennefer została nam przedstawiona jako pierwsza - czarownica, którą zarówno ubóstwiam jak i nienawidzę, której współczuje. W tej części pojawia się Triss, z która może nie tyle był, co coś się pomiędzy nimi wydarzyło... kolejny zawód, kolejna biedaczka, która przeszła piekło (nie tylko ze względu na niego). To są tylko główne przykłady, bo wydaje mi się, że było tego znacznie więcej. Do czego zmierzam? Rozumiem, że nasz Wiedźmin jest niesamowity pod wieloma względami, jednak cały czas twierdzi, że nie ma uczuć... Po części to prawda, czasami jest zimny jak stal, ale... nie zawsze. Kiedy w końcu to zrozumie?! Nie radzi sobie z nimi, potrafi je ukrywać, różnią się od tych, które należą do zwykłych śmiertelników, ale są! SĄ! Pokazują się w jego rozmowach z kobietami... a teraz musi jeszcze dbać o Ciri, przez co zaczyna się zmieniać. Na dobre? Nie wiem, bo jakby "zanika" jego siła, zarówno fizyczna jak i charakteru (chyba się starzeje xD), co może się różnie skończyć.
PS Nie przeszkadza mi, to że nasz Biały Wilk, jest taki, a nie inny, bo to tworzy go takim genialnym bohaterem, a te "romansy" dodają pikanterii <3 i czasem podnoszą mi ciśnienie...
(To na tyle moich dziwnych spostrzeżeń, które możecie śmiało wyśmiać ;P.
Ulżyło mi... Wracamy do rzeczywistości ^^.)

"- [...] Pomyliłaś niebo z gwiazdami odbitymi nocą na powierzchni stawu."

Cóż mam jeszcze powiedzieć? Krew Elfów jest kolejną niesamowitą przygodą w świecie stworzonym przez pana Sapkowskiego. Wszystko dzieje się naraz , fabuła pędzi na zbity kark (naprawdę,czasami nie ogarniałam co się dzieje), przez co nie można odsapnąć ani na moment ;). Wojna, walki, intrygi, spiski i kto wie co jeszcze, wylewają się ze stron tej książki, dając niesamowite połączenie. Każdy fan fantastyki powinien zapoznać się z Wiedźminem z Rivii, zwłaszcza, że autor jest naszym rodakiem ;).
Nie wiem jak inni, ale mam wielką ochotę sięgnąć po następny tom i wrócić na trakt.

8/10
Pozdrawiam
Sisley
Do wyzwania:

"- Pieśni i ballady [...] nie kończą się nigdy, bo poezja jest wieczna i nieśmiertelna, nie zna ni początku, ni końca..."

piątek, 5 lutego 2016

Utrata - Rachel Van Dyken

Utrata
Rachel Van Dyken
Seria: Zatraceni - tom 1
Oryginalna nazwa: Ruin
Tłumaczenie: Anna Dobrzańska
Wydawnictwo: Feeria Young
Liczba stron: 302

"Rzeczy nigdy nie są takie, jakimi się wydają - nigdy."


Kiersten jest dziewczyną po przejściach, która postanowiła podjąć próbę zmiany swojego życia. Zapisuje się na Uniwersytet daleko od domu, gdzie poznaje nowych przyjaciół. Jednym z nich jest Weston - przystojny, bogaty, utalentowany chłopak, który skrywa jakiś sekret. Czy zdoła wyciągnąć Kiersten z jej "własnego światka"? Co się stało parę lat temu? Jaką tajemnice ukrywa?

Uwielbiam książki, które czytelnika potrafią wprowadzić w stan "uniesienia", zaskoczenia czy też zachwytu. Utrata robi to w niesamowity sposób, po którym długo nie można się otrząsnąć. Niby prosto pisane, przesłodzone, za szybkie, ale mimo wszystko bez problemu idzie się zatracić w jej treści i pochłonąć z ogromną szybkością i ciekawością. Wzrusza, cieszy, doprowadza do płaczu, ale i tak chce się więcej, i więcej <3.

"-Wiem, że masz dobre serce... [...] bo z chwilą, gdy cię poznałem, zapragnąłem o nie walczyć."

Utrata wydaje się kolejnym romansidłem o pięknej, pierwszej miłości, która zaczyna się od tak sobie, po prostu. Może i taka jest, ale ma w sobie coś więcej. Zawiera treść, której brak wielu książkom i może się tym szczycić. Rozmowy o życiu, śmierci, wierze w siebie itp. dają wiele do myślenia i nie są jakoś bardzo filozoficzne. Są proste i dosadne, ale równocześnie... inne. Współczesne (?) podejście do tych tematów, rzuca nowe światło na rzeczy, których niektórzy się boją. Dodatkowo nienaturalne i dziwne może wydawać się, że nasi bohaterowie (mający od 17-22 lat [?]) są tacy mądrzy. Jednak to czy komuś to przeszkadza, czy nie, zależy wyłącznie od niego. Mi nawet się to podobało. Tyle cytatów, co w tej książce (a ma 300 stron) nie znalazłam w sześciu (ostatniego jeszcze nie czytałam) tomach Harry'ego Potter'a (oczywiście nie obrażając tej serii, bo ją również kocham ♥).

"- [...] Życie nie jest sprawiedliwe, ale to jak je przeżyjemy, to właśnie jest cudowne. To dar. A każdy dar jest inny, każda ścieżka jest inna. Ta z jakiegoś powodu jest nasza i im szybciej się z tym pogodzimy, tym szybciej przestaniemy płakać i zaczniemy żyć."

Kiersten jest postacią, którą dość szybko się zapomina. Zwykła szara myszka, nikomu nie przeszkadza, nie wyróżnia się z tłumu. Jest, ale jakby jej nie było. W jej miejscu mogłaby być jednocześnie każda i żadna. Natomiast Weston, ehh ♥. Jest bohaterem w którym wręcz musimy się zakochać. Jest "idealny", ale w prawdziwy sposób... Nikogo nie udaje, jest dumny z bycia sobą, a dzięki narracji, którą prowadzi na zmianę z naszą bohaterką możemy zagłębić się w jego życie i uczucia.
W Utracie przewijają się też takie postacie jak Gabe, którego prawdopodobnie poznajemy w Toxic oraz Lisę o której obstawiam, że jest Wstyd. Niezbyt wiem, co mogłabym powiedzieć o Lisie, bo ona po prostu była, nie wpływała zbytnio na historię, żeby zwrócić jakąś szczególną uwagę na jej osobę. Natomiast Gabe, wydał mi się bardzo interesujący. Chciałabym wiedzieć, dlaczego zachowywał się tak, a nie inaczej, bo było to dość... dziwne.

"[...] obdarzyła mnie radosnym, porywającym uśmiechem. Wyrażał nadzieję i wiarę we mnie. W nas. Już wtedy powinienem był jej powiedzieć. Wyjaśnić, że nie jestem bohaterem, którego we mnie widzi. Nie. Skrywałem przed nią potworny sekret, który czynił ze mnie czarny charakter tej opowieści. Sęk w tym, że chciałem być bohaterem. [...]"

Słyszałam wiele pozytywnych komentarzy z dodatkiem, że pani Rachel zrobiła taki pstryk i "była miłość". Właściwie (jak wcześniej wspominałam) muszę się z tym zgodzić, bo to było od tak sobie, ale to nie zepsuło lektury, nawet jej pomogło. Gdyby nie to, że Utratę wybrałam do jednego z wyzwań na BookAThon, specjalnie przedłużałabym czas jej czytania, by chwile z nią spędzane nie skończyły się tak szybko. Jestem również pewna, że nieraz do niej wrócę... Uważam, że książka jest przeznaczona przede wszystkim dla młodzieży, ale starsi powinni w niej znaleźć również coś dla siebie.

10/10
Pozdrawiam
Sisley
Do wyzwania:

"-Nie poddawaj się jeszcze. Czasami mamy wrażenie, że Bóg postawił na nas krzyżyk, gdy tak naprawdę daje nam drugą szansę."