piątek, 28 sierpnia 2015

Wywiad z Wampirem - Anne Rice

Wywiad z Wampirem
Anne Rice
Seria: Kroniki wampirów - tom 1
Oryginalna nazwa: Interview with the Vampire
Tłumaczenie: Tomasz Olszewski
Wydawnictwo: Dom Wydawniczy REBIS
Liczba stron: 400

"-Jak trudno opisać rzeczy, których tak naprawdę nie da się opisać [...]"

Louis de Pointe du Lac - arystokratyczny wampir z Luizjany, postanowił opowiedzieć swoją historię życia, pewnemu dziennikarzowi. Rozpoczyna swoją opowieść od momentu tragedii, która odebrała mu chęć życia. Po tych wydarzeniach wkracza Lestat - wampir, jego stwórca. Później w ich życiu pojawia się Claudia...
Historia pełna nienawiści, krwi, śmierci, żalu i trudnej miłości.

Jak trudno powiedzieć coś sensownego o tej książce. Bardzo mi się spodobała, mimo tego że ciężko się ją czytało. Klimat jest bardzo przytłaczający, może dlatego tą książkę kwalifikują do grozy. Nie jest ona straszna (dla mnie, innych mogłaby jednak przerazić), ale atmosfera panująca przez całą powieść ciąży, sprawiając że czasami dostaje się gęsiej skórki. Dodatkowo egzemplarz, który czytałam pachniał jakby był spryskany perfumami, słodkim prawie mdlącym zapachem, którym (moim zdaniem) mogłyby pachnieć wampiry.

"-To co można sobie wyobrazić, można też rzeczywiście zrobić [...]"

Pani Rice zasługuje na medal. Wampiry w jej powieści nie błyszczą się w słońcu, codziennie muszą pić krew i śpią w trumnach. Budzą w ludziach strach, co uwielbiam. Wiem że ta książka powstała przed Zmierzchem, Pamiętnikami Wampirów, Wieczna Noc, czy czymkolwiek innym związanym z wampirami (co wpadło w moje łapy), dzięki czemu ma w sobie oblicze grozy, którego powinno się szukać w takiego typu  pozycjach i nie należy jej porównywać z tym co obecnie panuje na rynku.
Louis jest bohaterem, którego trudno zrozumieć. Jego charakter, poglądy, zachowanie zmienia się wraz z przewracaniem stronic. Prawie cała książka jest przez niego opowiadana, dzięki czemu możemy się wczuć w sytuację dziennikarza. Odczuć presje i strach, który wywiera obecność wampira. Lestat jest bohaterem którego z początku pokochałam, ale potem coś się zmieniło, coś się wydarzyło... Claudia natomiast jest przebiegłą, małą, dziwną kobietą (można powiedzieć), której postać wstrząsa książką.


"Było tak, jakby noc mówiła do mnie: "Ty jesteś nocą i tylko noc potrafi ciebie zrozumieć i zamknąć w swoich ramionach". Być jednością z cieniem, bez zmór."

Nutka grozy, trochę romansu, wiele przemyśleń i niesamowite postacie - idealne połączenie, które mnie uwiodło.
Nie wiem co jeszcze mogę dodać, może to byście sięgnęli po tą pozycję. Oczywiście, o ile lubicie ciężkie klimaty i zabójcze wampiry ;). Chciałabym się zabrać za kolejne tomy, ale co zrobić gdy nie mam dostępu?
Przeczytajcie, warto <3.

"-Ogień oczyszcza...-powiedziała Claudia, a ja odrzekłem:
-Nie, ogień zaledwie niszczy..."

9/10
Pozdrawiam
Sisley

sobota, 22 sierpnia 2015

Itch - Simon Mayo

ITCH Niezwykłe przygody poszukiwacza pierwiastków
Simon Mayo
Seria: Itch - tom 1
Tytuł oryginalny: ITCH
Tłumaczenie: Patryk Gołębiowski
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Liczba stron: 408



Itchingham Lofte jest kolekcjonerem pierwiastków. Zdarza się, że w jego pokoju dziwnie pachnie albo coś wybucha. Jednak tym razem nawet fundamenty jego domu zadrżały. Z tego powodu matka każe przenieść mu swoją kolekcję do szopy, co nie ma najlepszego skutku... Parę dni później Itch dostaje w swoje ręce dziwne skały, które sprowadzają na niego kolejne nieszczęście...

Mam straszny problem z tą książką. Totalnie nie wiem co o niej sądzić. Przez pierwsze 100 stron myślałam nad rzuceniem jej (dosłownie jak i w przenośni), nie wiem czemu tego nie zrobiłam, ale to chyba dobrze. Okazało się, że książka nie jest aż tak zła, by mieszać ją z błotem.

Książka zaczęła się w dziwny sposób, nie to że była nudna tylko nie w moich klimatach. Liczyłam na przygodówke z wybuchającymi pierwiastkami, a dostałam szkolne życie i zatrucie gazowe. Jednak później książka się rozkręca. Pojawia się walka o "władzę", czas i życie, co ostatnio mnie kręci ;).

"-[...] Zwyczajnie odpowiedziałbym więc, że tak. Ale czuję, że od tej pory już nic nie będzie "zwyczajne"..."

Postacie są dobrze przemyślani, chociaż ten kto chciałby się dopatrzeć jakiś błędów, pewnie by je znalazł. Itch, jego siostra Chloe i kuzynka Jack są bardzo zżyci, co (w małym stopniu) zmienia dotychczasowe schematy książkowe. Z reguły główny bohater robi wszystko sam (albo przynajmniej chce zrobić), od początku do końca, tym razem było trochę inaczej i mile mnie to zaskoczyło.

Krótko podsumowując książka nie byłą taka zła, lecz do moich ulubionych nie należy. Wszystko jakby kończy się w pierwszym tomie (chociaż wiem, że są trzy), więc gdyby ktoś chciał sam się przekonać o czym jest ta pozycja, może spokojnie po nią sięgnąć, nie martwiąc się, że będzie musiał przeczytać pozostałe tomy. Dopowiem jeszcze, że książka ta jest kierowana raczej do młodszych, bo chociaż mam 14 lat (tyle co Itch) to historia zbytnio mnie nie pochłonęła. Jestem jednak pewna, że młodsze osoby nie zawsze będą wiedzieć o co chodzi (pierwiastki itp.).
Zostawię wam do rozstrzygnięcia tę sprawę. Gdyby ktoś już czytał tą pozycję, to chętnie dowiem się co o niej myśli. Ode mnie dostaniecie tyle: sięgnijcie jeśli nie macie nic ciekawszego na półce ;).

5+/10
Pozdrawiam
Sisley

PS Wróciłam ^^ Macie w nagrodę za wytrwałość (tę oto) recenzje, która już od jakiegoś czasu czekała... Buziaki ;*

poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Mechaniczna Księżniczka - Cassandra Clare

Mechaniczna Księżniczka
Cassandra Clare
Seria: Diabelskie Maszyny - tom 3
Oryginalna nazwa: The Clockwork Princess. The Infernal Devices - Book Three
Tłumaczenie: Anna Reszka
Wydawnictwo: MAG
Liczba stron: 544

"-Czasami trzeba wybierać czy się chce być dobrym, czy honorowym - powiedział. - Czasami nie można być takim i takim jednocześnie."

Charlotte razem z Nocnymi Łowcami mieszkającymi w Londyńskim Instytucie usiłuje odnaleść Mortmaina, któremu do zakończenia planu zniszczenia Nefilim brakuje już tylko panny Gray. Gdy na nieszczęście dziewczyna wpada w jego ręce, wszystko zaczyna się sypać. Will i Jem, nigdy nie rozłączni, na zabój zakochani w Tessie, muszą coś zrobić by ją ratować. Dodatkowo Konsul Wayland przeszkadza we wszystkim, byle tylko nie dopuścić Charlotte do władzy.

Nie wierze, że to już koniec. Ja chcę więcej!!! Kocham tą serie i dobija mnie świadomość, że ją skończyłam. Chyba już wiem, dlaczego nie miałam ochoty tego kończyć... Wolałam żyć w słodkiej nieświadomości tego kogo wybierze Tessa, co się stanie z Jemem i Willem, a także jak skończy się sprawa z Mortmainem.

"-Bezsensowne, niepotrzebne cierpienie i ból? Nie sądzę, żeby ci pomogło, jeśli powiem, że takie jest życie. Dobrzy cierpią, źli kwitną, a wszystko co śmiertelne i tak przemija."

Mam zszargany umysł i emocję, przez tą książkę, więc trudno mi powiedzieć cokolwiek mądrego. Może nie do wszystkich przemawia ta seria, może nie zadowala zakończenie, może jest "kolejnym schematycznym romansem", ale ja ją pokochałam. Spełniła  moje oczekiwania w 100%, a może nawet w 200%, gdyż nie spodziewałam się takiego obrotu wydarzeń.
Cassandra wspaniale kreuje świat Nocnych Łowców, a jeszcze lepiej gra na (moich) emocjach. Jeśli nie ryczałam ze smutku, to skakało mi ciśnienie, bo nie wiedziałam czego się spodziewać na następnej stronie, albo nie mogłam powstrzymać napadu śmiechu, przez ten niesamowity humor, który posiadają bohaterowie książek pani Clare.

"Zastanawiał się kiedyś, dlaczego miłość zawsze jest wyrażana słowami związanym z ogniem. Teraz odpowiedzi udzielił mu pożar w jego własnych żyłach."

Tak jak Tessa spotkała dwie miłości swojego życia, tak ja spotkałam już paru takich, którym (gdyby nie to, że istnieją tylko na papierze) oddałabym swoje serce. Wśród nich oczywiście znaleźli się Will i Jem, niesamowici i wyjątkowi Nefilim, których pokochała (chyba) każda dziewczyna. Dodatkowo w każdym tomie pojawił się Magnus, zwariowany, cudowny i jedyny w swoim rodzaju czarodziej. Jest ktokolwiek kto go nie lubi?
Teraz tak patrze i wiem, że tylko zachwalam tą książkę, ale nie potrafię powiedzieć złego słowa o tej pozycji, może jedynie to, że jest za krótka. Wszystko dzieje się dość płynnie, co niektóre sceny są przeciągane, ale uważam, że inaczej nie byłoby tego, co jest teraz. Zakończenie było taką niespodzianką (dla mnie) że nie wiedziałam czy mam skakać z radości czy płakać...

"-[...] Każdy potrzebuje lustra, żeby zobaczyć w nim, swoje lepsze ja. Takim lustrem są oczy tych, którzy nas kochają. A czasami najpiękniejsze jest to, co krótkotrwałe. [...]"

Moim zdaniem trzeba przeczytać Diabelskie Maszyny. Może, tylko ja tak uważam, ale jest to jeden z najlepiej zrobionych romansów fantasy (przepraszam jeśli coś pomieszałam z nazwą i w ogóle... :)) z domieszką walk i przygód bohaterów (chociaż nie było tego aż tak dużo w 2 i 3 tomie). Uważam, że naprawdę warto, chociaż może moja opinia jest aż nazbyt przesadzona. Kocham książki Cassandry Clare i nic na to nie poradzę.


"-[...] Stań przed nim i zażądaj prawdy, jeśli musisz, ale go nie skreślaj. Nie wyrzucaj ze swojego serca. Bo jeśli to zrobisz, pożałujesz."


10+/10
Pozdrawiam
Sisley

"-Czy można żałować rzeczy, która, choć niemądra, była piękna? [...]"

PS Znikam na dwa tygodnie, więc może być dłuższy zastój niż zazwyczaj. Pozdrawiam i do zobaczenia ^^

środa, 5 sierpnia 2015

Historia prawdziwa kapitana Haka - P. D. Baccalario

Historia prawdziwa kapitana Haka
Pierdomenico Baccalario
Oryginalna nazwa: La vera storia di Capitan Uncino
Tłumaczenie: Marzena Radomska
Wydawnictwo: Olesiejuk
Liczba stron: 322

" 'Chcę być jak kruk i odlecieć daleko stąd' - pomyślał James. 'Chcę pofrunąć wysoko, daleko, w miejsce, gdzie nie słychać ludzkiego gwaru'. "

W 1829 rodzi się nieślubny syn króla Jerzego IV. Niestety zawiązał się spisek, który chciał pozbyć się jedynego spadkobiercy króla. Matka wraz z niemowlęciem musi uciekać. Zostają wysłani do Indii, gdzie James dorasta, a później wsiada na statek.

Nie lubię książek historycznych, typowych przygodówek i zamulaczy, ale ta pozycja przypadła mi do gustu. Może akcja nie była zbyt żywa, ani nader ciekawa, ale opowieść sama w sobie coś miała. Myśl, że ktoś taki naprawdę żył, pływał po morzach jest niesamowita. Dodatkowo pojawia się trochę Londynu, co (jak, już mówiłam) ostatnio mnie kręci :).

"-[...]Teraz mi wierzycie? Idziemy donikąd. Idziemy po śmierć.
-Trzeba być żywym, gdy się idzie na śmierć - powiedział spokojnie Junior, ruszając w drogę."

Boli mnie to, że było tak mało samego James'a Fry'a - Haka, którego ta książka miała opisywać. Niby są najważniejsze wydarzenia i czasy, ale gdzieś w tym wszystkim powinno być więcej uczuć, poczynań i... walk(?). No bo skoro to opowieść o najgroźniejszym piracie pływającym po morzach, to gdzie są te wszystkie abordaże, szturmy, bunty pokładowe i sterowanie samym statkiem. Co nieco było wspomniane, ale zdecydowanie za mało!
W oczy gryzło mnie również fatalna interpunkcja. Wiem, że to raczej nie wina autora tylko (bez obrazy, ale) wydawnictwa. Nie jestem wrażliwa na ortografie itp. ale w tej książce to była istna przesada. Aż mnie korciło, żeby wziąć długopis do ręki i samemu postawić kropkę na końcu zdania (tyle, że to nie moja książka). Brakowało również tych myślników, przez co nie zawsze wiedziałam, czy bohater daną kwestie wypowiedział czy pomyślał. Książka ratowała się (na szczęście) pięknymi zdobieniami stron i cudną okładką, co razem nadawało charakteru. Dodatkowo bardzo szybko się ją czytało, dzięki dużym literom (serio, czułam się jakbym wróciła do trzeciej klasy).

"[...] Może myślała o tym, jakie życie jest dziwne... Czasem bardzo czegoś pragniemy, marzymy o tym dniami, tygodniami, miesiącami, nie wierząc w duchu, że nasze marzenie kiedykolwiek się ziści, a gdy może się stać rzeczywistością, jesteśmy przerażeni i sparaliżowani."

Może książka nie należy do najciekawszych, ale uważam że można jej poświęcić te parę godzin (naprawdę szybko się czyta). Książka jest bardzo lekka i przyjemna. Polecam na odstresowanie ;).

6/10
Pozdrawiam
Sisley