czwartek, 31 marca 2016

Mara Dyer. Zemsta - Michelle Hodkin

Mara Dyer. Zemsta
Michelle Hodkin
Seria: Mara Dyer - tom 3
Oryginalna nazwa: The Retribution of Mara Dyer
Tłumaczenie: Małgorzata Fabianowska
Wydawnictwo: YA!
Liczba stron: 464
Recenzje: tomu 1.tomu 2.

"- Przestań mówić, że musimy być naprawieni. Lubię siebie takim, jakim jestem. Nie mam potrzeby zmiany. Nie jestem popsuty."

Mara budzi się w ośrodku dla specjalnej młodzieży. Jej wspomnienia są zamglone, wymieszane, dziwne. Z nią samą także jest coś nie tak. Nie wiadomo tylko czy to z powodu prowadzonych na niej eksperymentów, czy po prostu zaczęła świrować. Mimo to, w jej głowie formuje się jedna myśl - musi stąd uciec razem z przyjaciółmi i odnaleźć Noaha. Poza tym każdy z nich chce wiedzieć o co tak naprawdę chodzi w tych wszystkich dziwnych i podejrzanych wydarzeniach. Tylko czy uda im się odkryć prawdę?

Po rewelacjach pierwszych dwóch tomów spodziewałam się czegoś jeszcze lepszego, albo chociaż na równym poziomie. Jednak starałam się nie nastawić aż za bardzo, bo słyszałam, że ostatnia część nie jest najlepsza. Dzięki temu nie rozczarowałam się jakoś bardzo, ale po słowach "dzieje się", "krew się leje" oraz "flaki na wierzchu", które padły kiedyś z ust Crystall (tak, właśnie zwaliłam całą winę na ciebie, ale niech ci będzie - mówiłaś to w żartach ;*) myślałam, że będzie miało w sobie to coś, ale niestety trochę się przeliczyłam. Owszem były krwawe sceny, dość drastyczne i intensywne wydarzenia, ale ja mam ostatnio jakąś znieczulice i nie wywarły one na mnie jakiegoś wielkiego wrażenia.

"- Każdy jest trochę stuknięty, tylko niektórzy nie umieją ukrywać tego tak dobrze jak inni."

To co dzieje się w Zemście z Marą jednocześnie mnie cieszy i smuci. Lubię kiedy bohaterka jest twarda, gotowa zrobić naprawdę wszystko, ale zaniki człowieczeństwa mogą nie jedną osobę wprowadzić w przerażenie. I tu nie przesadzę mówiąc, że Mara w niektórych momentach wydaje się być prawdziwą psychopatką. Dodatkowo niektóre jej decyzje i postępowanie wydawały mi się irracjonalne, a pojedyncze wręcz głupie.
Tak jak we wcześniejszych tomach uwielbiałam Noaha, mimo jego idealności, to teraz zdenerwował mnie, albo przynajmniej zirytował. Może gdyby było go więcej, ahh...
O innych bohaterach nie mam zbyt dużo do powiedzenia. Są dobrze wykreowani i dość interesujący, a zwłaszcza (nie wiem czy to jest spojler!, ale to bardzo możliwe, nie znającym serii radzę nie kończyć zdania) babcia Mary, która pokazuje się w jej dziwnych wspomnieniach.

"- Myślałam, że jesteśmy lepsi. Myślałam, że jesteśmy dobrymi ludźmi.
[...]
-Nikt z nas nie twierdził, że jest dobrym człowiekiem."

Jeśli mam wspomnieć o fabule to dobrze się łączy, rozwiązuje (chyba) wszystkie wątki, ale niektóre wydarzenia, zwroty akcji były niemożliwe, wręcz bezsensowne, a czasami zbyt uproszczone. Gdyby autorka w niektórych momentach trochę bardziej pogłówkowała,  potem użyła zawilszych, ale sensowniejszych rozwiązań, mylę że ostatni tom mógłby pobić dwa poprzednie, ale niestety...
Samo zakończenie rozczarowało mnie, chociaż nie było nie wiadomo jak złe. Za to ostatnie zdanie sprowadziło na moją twarz taką minę, że sama chciałabym ją zobaczyć xD.

Czy warto przeczytać? Oczywiście, bynajmniej w moim mniemaniu. Nie wiem jak wy, ale dla mnie seria, w której główna bohaterka ma nierówno pod kopułą, wszystko wydaje się snem na jawie i panuje delikatny, ale wyczuwalny klimat tajemnicy jest oczywistym wyborem kolejnej lektury.

8/10
Pozdrawiam
Sisley
Do wyzwania:
Czytam Fantastykę


"[...] To nasze wybory nas definiują, a nie zdolności."

PS Znacie coś podobnego? Jeśli tak, to napiszcie mi w komentarzu, przy najbliższej okazji chętnie sprawdzę.

poniedziałek, 28 marca 2016

Poza czasem - Alexandra Monir



Tytuł: Poza czasem
Tytuł oryginalny: Timeless
Seria itp.: Poza Czasem (tom 1)
 Autor: Alexandra Monir 
Tłumacz: Natalia Mętrak
Wydawnictwo: Jaguar
Stron: 286

Jednego dnia największym problemem Michelle jest rozstanie z chłopakiem. Drugiego jej życie zostaje wywrócone do góry nogami przez wypadek. Musi jechać do swoich dziadków, których właściwie nie zna. Jej krewniacy są bogatymi mieszkańcami Nowego Jorku. W nowym miejscu dziewczyna czuje się samotna i nie kochana. Choć zaczęła na nowo jako bogata dziedziczka rodziny Windsor, nie czuje szczęścia, wręcz przeciwnie z dnia na dzień jest bardziej zagubiona. Wszystko się zmienia z chwilą znalezienia dziennika należącego do jednej z jej poprzedniczek oraz klucza mających niezwykłą moc.

,,Nic na świecie nie jest w stanie cię zniszczyć poza tobą samą. 
Złe rzeczy przydarzają się wszystkim, ale kiedy trafia na ciebie,
 nie możesz po prostu rozpaść się na kawałeczki i umrzeć.
 Musisz walczyć."

Michelle jest typową bohaterką, którą można polubić, ale nie ukrywam, że czasami mocno irytuje. Jej pasją jest pisanie wierszy i piosenek. Jest skromna i nie zależy jej na pieniądzach, ani popularności w nowej szkole. Od dawna śni o mężczyźnie swoich marzeń, którego nigdy wcześniej nie widziała. W tym przypadku jest nim Philip Walker żyjący w początkach XX w. Chodzący ideał który, dla przyjemności komponuje piosenki i gra na fortepianie. Jest on zniewolonym przez własną rodzinę, od zawsze robił to, co chcieli inni. Miłość rozpala się szybko i intensywnie, co mi odebrało wiele przyjemności z tej książki (zdecydowanie wolę kiedy dzieje się to powoli i naturalnie).

,,Czemu tracimy tyle czasu na tęsknotę, zamiast po prostu być z naszymi ukochanymi?"

Skoki w czasie to już trochę wyczerpany temat i pani Monir, nie była wstanie wprowadzić czegoś nowego i świeżego, ale to nie szkodzi. Ta książka ma w sobie coś, że mimo kilku wad czyta się naprawdę przyjemnie. Warto podkreślić, że dziewczyna nie jest uwięziona w czasie, tylko może swobodnie się przemieszczać. To dodaje smaczku całej opowieści, bo nie jest monotonna. A lata przez które się ona przewija dobrze oddają klimat dawnych czasów dzięki szczegółowym opisom. Cała ta opowieść głównie podkreśla, że miłość może przezwyciężyć wszystkie przeciwności losu.
Ze względu na to, że autorka jest piosenkarką do książki jest dodawana playlista z napisanymi przez nią piosenkami. Niestety ja nie mam możliwości jej odsłuchania, bo książkę mam z biblioteki.

,,Jaki jest sens miłości, jeśli ludzie, których kochasz, zostają ci odebrani? 
Skoro Śmierć i Czas wciąż czają się, gotowi do ataku, po co miłość w ogóle istnieje?"

Podsumowując ta książka jest skierowania głównie dla nastolatek (11-13), które nie mają wysokich oczekiwań do książki oraz dla tych którzy nie mieli wcześniej styczności z "romansami" tego typu. Opowieść jest lekko pisana, przez co przyjemnie i szybko się ją czyta. 

Ocena: 7/10

DO NASTĘPNEGO :)

By Crystall
Do wyzwania:
BookAThon
Zdrowych, wesołych Świąt Wielkanocnych,
lanego poniedziałku,
smacznego i kolorowego jajka
oraz
odpoczynku w gronie rodzinnym,

życzy:
Crystall

czwartek, 24 marca 2016

Wiedźmin. Czas Pogardy - Andrzej Sapkowski

Czas Pogardy
Andrzej Sapkowski
Seria: Opowieści o Wiedźminie Geralcie z Rivii - tom 4
Wydawnictwo: Super Nowa
Liczba stron: 320
Recenzje: tomu 1.tomu 2.tomu 3.

"- [...] Nie ma już na świecie wiary ani prawdy, ale chyba istnieje na świecie rozsądek? Co, Jaskier? Jest jeszcze na świecie rozsądek? Czy już zostały na nim tylko skurwysyństwo i pogarda?"

Wszystko i wszystkich ogarnia pogarda, i walka o władzę, o dominację. Niebezpieczeństwo, gra o życie, śmierć i nieubłaganie mijający czas. Chwile przyjemności i szczęścia są na wagę złota. Można powiedzieć, że za każdym podąża Dziki Gon i tylko czeka na odpowiedni moment. Co z tego można wywnioskować? To, że wszystkiemu grozi zagłada, że istnienie toczy się w zawrotnym tępię w stronę końca. W samym środku tego zamętu jest Ciri, Geralt i Yennefer. Co się z nimi stanie? Wie to tylko Pani Fortuna.

Pan Sapkowski zaskoczył mnie w tym tomie najpierw pozytywnie, następnie negatywnie, a na samym końcu wmurował mnie w ścianę. Co to może oznaczać? Tylko to, że ta saga zmieni się w mieszankę wybuchową (dosłownie?). Nie jestem pewna czy to aby na pewno dobre, ale w niedługim czasie mam zamiar to sprawdzić.

"- Wilk, niepomny na przestrogi, chce polować nadal - stwierdził. - Nie widzi, że to na niego polują, że lezie prosto między fladry zastawione przez prawdziwego łowcę."

Wiedźmin z tomu, na tom zmienia się coraz bardziej. I, jak mówiłam, początek był wciągający, środek mnie trochę wynudził i zniesmaczył (ale to drugie mogło być spowodowane moim przekonaniem, że ta seria jest mimo wszystko dla młodzieży, bo wypożyczam ją z biblioteki szkolnej, gdzie są tylko młodzieżówki, słowniki itp., dlatego miałam prawo tak myśleć). Jednak dosłownie sama końcówka wszystko podratowała i mam ochotę sprawdzić jak potoczą się dalsze losy naszych bohaterów, a zwłaszcza Ciri.
Chociaż dziewczyna w poprzednim tomie nie przekonała mnie do siebie, to teraz uważam ją za jedną z ciekawszych postaci.
Za to Geralt zaczyna mnie ciut irytować. Czasami (w momentach zagrażających czyjemuś życiu) zachowuje się jak jakiś młodzik, który jest w stanie wszystko zrobić, podołać każdemu wyzwaniu, ale tak nie jest. Już nie. W końcu czas dla nikogo się nie zatrzyma.
A skoro już wspomniałam o czasie, to zaczynam czuć sympatię do wiecznie pięknej Yennefer, chociaż nadal jest w stanie mnie zdenerwować, a nawet wytrącić z równowagi, zaczynam rozumieć dlaczego tak, a nie inaczej. Przecież ona też nie ma życia usłanego różami.

"- [...] Dowody można fabrykować, działania i ich motywy można interpretować. Ale zaistniałych faktów nic nie zmieni. [...]"

Wspomnę jeszcze, że niezwykle przyjemnie czyta się o relacjach między naszymi bohaterami, ich docinki względem innych i te niezwykłe rozmowy między niektórymi postaciami, które odegrały w Czasie Pogardy znaczniejsze role.
Coraz cięższy klimat, który wręcz zionie z kart tej książki wiele osób byłby w stanie przygnieść, więc przy zabieraniu się za Wiedźmina należy pamiętać, że z czasem mimo wielu ciekawych wrażeń, robi się trudno. Dlatego nie każdy powinien ryzykować, jednak zachęcam do tego, zwłaszcza osoby lubujące się w typowo fantastyczno-wojennej tematyce.

"-Masz rację, to są bajki. Ale czy wiesz, kiedy bajki przestają być bajami? W momencie, gdy ktoś zaczyna w nie wierzyć. [...]"

8-/10
Sisley
Do wyzwania:
Czytam Fantastykę

Życzy:
Sisley 

piątek, 18 marca 2016

Druga Szansa - Katarzyna Miszczuk

Druga Szansa
Katarzyna Berenika Miszczuk
Wydawnictwo: Uroboros
Liczba stron: 352

"[...] Bez smutku, bez bólu, bez wątpliwości.
Bez woli...
Już nic nie miało znaczenia."

Czy po przebudzeniu się w obcym miejscu, ktoś nie zacząłby panikować? Należy dodać fakt, że nie pamięta się nawet swojego imienia, nie poznaje się własnego odbicia w lustrze. A - jeszcze jakiś dziwny, przerośnięty kruk stuka swoim wielkim dziobem w szybę i wpatruj się w ciebie podejrzliwie.
Coś takiego przydarzyło się Julce. Nie wie nic o sobie, swojej rodzinie, czy też miejscu zamieszkania. Jednak, chwilę później, kiedy dziewczyna dostaje ataku paniki, przychodzi do niej pani Zofia - terapeutka, która opowiada dziewczynie co się tak naprawdę stało i co to za miejsce. W domu Julii miał miejsce pożar, ocalała tylko ona - ledwo. Z tego powodu trafiła do ośrodka dla wyjątkowych przypadków - Drugiej Szansy. 
Problem w tym, że coś się nie zgadza, a wszystko wydaje się nieprawdopodobne... Jaką tajemnicę skrywa to miejsce? W czyje słowa można wierzyć? Komu zaufać?

Po Drugą Szansę sięgnęłam z dwóch powodów:
1.) przeczytanie książki polskiego autora było jednym z wyzwań BookAThonu, a z racji, że nie przepadam za naszym ojczystym piórem (nabawiłam się tego, przez zapoznanie się z jedną naprawdę złą pozycją -.-, której nawet tytułu nie pamiętam) nie miałam zupełnie pomysłu po jaki tytuł sięgnąć, dlatego właśnie...
2.) posłuchałam Crystall (czytała dzieło pani Miszczuk przede mną), która stwierdziła, że nie była zła, oraz że jest polską (trochę gorszą od oryginału), nie mającą mocy wersją Mary Dyer (obie uwielbiamy serię Michelle Hodkin <3).
Tak więc przeczytałam i... nie zawiodłam się :D.

"Bałam się tak bardzo, że nie potrafiłam logicznie myśleć. Nie pojmowałam, co dzieje się dookoła mnie. Wiedziała tylko, że powinnam uciekać. Jak najdalej i jak najszybciej."

Julka - nasza główna bohaterka (z której perspektywy pisana jest narracja), najprościej mówiąc: jest stuknieta, chodź chyba lepiej powiedzieć, że przez wydarzenia mające miejsce w książce, zaczyna tracić zdrowe zmysły. Nie widać tego od razu, ale im dłużej "siedzimy" w jej głowie, tym większą panikę czujemy, sprowadza to zamęt, rozgardiasz, przez który nie wiemy co mamy ze sobą zrobić (co lubię :)). Jednak jej stan psychiczny i emocjonalny nie jest tylko "pozytywny" (dla czytelnika), bo z racji tego jest przewrażliwiona, irytująca, i co najgorsze, zbyt łatwowierna - czym była w stanie wyprowadzić mnie z równowagi (a uwierzcie mi, po obejrzeniu takiej ilości anime, z Tyloma "głupimi" charakterami  nie jest to łatwe!). Jest jeszcze Adam (możecie czytać Noah xD), wspaniały chłopak, którego nie da się nie lubić ^^. Ostatnią bohaterką o której wspomnę jest pani Zofia, która przypominała mi Umbridge (tak, tą z Harrego Pottera), z tą różnicą, że Morulska nie ubierała się tylko na różowo.

"- Dobrze się czujesz?
- Boże! - ryknęłam i podskoczyłam do góry.
- Wystarczy Adam. - Stojący przede mną chłopak wzruszył ramionami."

Z racji widzenia wydarzeń oczami Julii miałam problem ze stwierdzeniem komu/czemu można ufać i wszelkie próby domysłu co się może za chwilę stać, jak się to skończy zazwyczaj się nie powodziły (i dobrze), bo świat w tej książce rządzi się własnymi prawami. Mimo, że bohaterowie nie mają mocy, to nie obyło się bez "magi", co było miłym smaczkiem. Myślę, że Druga Szansa miała być w zamyśle lekkim horrorem dla młodzieży i ma swoje momenty, ale niestety nic ponad to w tym kierunku nie zrobiono. Natomiast zakończenie lekko mnie rozczarowało, spodziewałam się czegoś chociaż trochę bardziej drastycznego. Muszę jednak przyznać, że sam pomysł był bardzo ciekawy i wyjątkowy (jeszcze się z takim nie spotkałam).

Teraz (żeby nie było) chciałabym coś wyjaśnić. Książka pani Miszczuk wyszła przed Marą Dyer (nie czytałam jeszcze ostatniego tomu - Zemsty). Poza tym te dwie pozycje podobne mają tylko bohaterów i klimat, samą fabułą dość mocno się różnią. Mimo to fanom jednego powinno spodobać się to drugie. Obie autorki piszą bowiem lekko, zrozumiale, ale z dreszczykiem, sprawiając, że nie idzie się oderwać.

Chciałabym jeszcze pochwalić wydawnictwo Uroboros, bo tak pięknie wydanej książki nie widziałam od dawna. Zachwycająca okładka, dogodna czcionka (ja taką lubię, ale nie wszystkim może przypaść do gustu) i te niesamowicie klimatyczne/tematyczne obrazki (dwa pierwsze znajdują się przy tej recenzji), zachęcają do sięgnięcia po lekturę.
Polecam ;D.

8+/10
Pozdrawiam
Sisley
Do wyzwania:
BookAThon

"- Gniew nie jest niczym złym. [...] Może pomóc ci uporać się z emocjami, z którymi niebawem się zetkniesz. Musisz jednak pamiętać, by nie zatracać się w tym uczuciu. W dużym nasileniu może przynieść więcej szkód niż pożytku."

piątek, 11 marca 2016

Wilczy Miot - S. A. Swann

Wilczy Miot
S. Andrew Swann (Steven Swinarski)
Seria: Wilczy Miot - tom 1
Oryginalna nazwa: Wolfbreed
Tłumaczenie: Marek Pawelec
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 384

"- Czy wytresowanie człowieka różni się czymś os wytresowania zwierzęcia? [...] Albo ukształtowania takich krzewów? [...] Zwłaszcza jeśli zacznie się z młodym osobnikiem. [...] Wyginasz go wedle swej woli [...] I odcinasz wszystko, czego nie potrzebujesz."

XIII w., Prusy. Zakon Krzyżacki jest w posiadaniu wilków, a dokładniej ludzi (właściwie dzieci), którzy potrafią przybrać postać bestii. Tresowane są jak psy, tyle że w strasznych warunkach... Mają służyć jako broń przeciw poganom. Pewnego dnia, gdy "pan" Lili wyjeżdża, wilkołaczyca ucieka, zostawiając za sobą krwawe ślady. Następnego dnia, w lesie odnajduje ją Uldolf - zwykły, wiejski chłopak (nie licząc tego, że brak mu jednej ręki), który nie ma pojęcia kogo spotkał i w jakie tarapaty wpakuje przez to swoją rodzinę.

Nawet nie wiecie, jak ciężko było mi sięgnąć po tą książkę. Gdyby nie to, że Crystall wybrała mi ją na BookAThon, jeszcze przez bardzo długi czas bym jej nie przeczytała. Z tym zresztą (czytaniem) też miałam problem. Nie przepadam za książkami, które może nie tyle obrażają religię, co w ogóle poruszają tą tematykę. Więc słysząc/czytając o Krzyżakach i "nawracaniu" pogan trudno mi było przez nią przebrnąć. Jednak historia sama w sobie nie była najgorsza. Niektóre momenty były zabawnie, niektóre straszne, a jeszcze inne nieprzewidywalne, więc jednak nie straciłam dnia na samej męczarni ;).

Uwaga! Poniższy cytat to drobny spojler! Czytasz na własną odpowiedzialność...
"- Oddaję życie jako pokutę za grzechy. Jesteś aż tak okrutny, by odmówić mi rozgrzeszenia?
- Nie możesz prosić o rozgrzeszenie.
- Czemu?
- Ponieważ zwierzęta nie mają duszy.
Lilia spuściła wzrok na podłogę.
- Czemu uciekłaś? - powtórzył Erhard.
- Bo jestem zwierzęciem - stwierdziła Lilia. - Bo nie mam duszy. Bo nawet człowiek, który mnie wychował, uważa, że jestem niegodna wybaczenia.
- Lilia...
- Zabij mnie i niech to skończy się wreszcie! - wrzasnęła."

Wilczy Miot jest brutalną, pełną dziwnej akcji pozycją. Jednak, dzięki dobrze wykreowanej bohaterce, praktycznie wszystko ma sens. Lilia ma bowiem coś w rodzaju rozdwojenia jaźni. Z małej, nieporadnej katastrofy, gdy jest taka potrzeba, zmienia się w zabójczą, niesamowicie przebiegłą dziewczynę. Jest nieprzewidywalna, zrobi wszystko by ratować osoby które, może nie tyle kocha, co bardzo lubi. Jest jeszcze Uldolf, chłopak który w dzieciństwie stracił rękę i rodziców, w wyniku zamachu na wioskę. Jest dość sprytny i nieźle sobie radzi mimo "braków", jednak zdarzało się, że trochę mnie irytował.

Zastanawiam się ile w tej książce jest prawdy historycznej. Sposób w jaki rządzi się Zakon jest bezlitosny, nawet dla jego członków. Rzekomy cel nawracania Prusów, który służył bardziej jako przykrywka do zdobywania terenu i innych dóbr materialnych - wygląda to niezwykle wiarygodnie, mimo elementów fantastycznych (nie wiem ile w tym prawdy, ponieważ na historii niewiele było o "kraju" Krzyżaków).

"[...] Ziemscy władcy często zbaczali ze ścieżki tego, co słuszne, na ścieżkę tego, co korzystne."

Co jeszcze mogę powiedzieć? Nie powiem, że jest to moja ulubiona lektura, ale myślę, że sięgnę jeszcze po drugi tom - Wilczy Amulet. Książka mimo przytłaczającego klimatu i ciężkiego stylu, jakim posługuje się autor, jest dobra. Mrok, który spowija tą historie, w pewnym momencie pochłonął nawet mnie, czym byłam szczerze zaskoczona :). Wilczy Miot nie jest przeznaczony dla ludzi o słabych nerwach i mających mniej niż (powiedzmy) 13 lat (?), bowiem niektóre momenty są naprawdę... brutalne i krwawe (i niesmaczne). Natomiast na pewno spodoba się osobom starszym gustującym w dark fantasy i mocnych wrażeniach. Chyba warto zaryzykować...

6/10
Pozdrawiam
Sisley
Do wyzwania:

"Dał jej coś, o co nigdy nie mogłaby go prosić. Nadzieję."

piątek, 4 marca 2016

Wielki Gatsby - F. Scott Fitzgerald


Tytuł: Wielki Gatsby
Tytuł oryginalny: The Great Gatsby
Seria itp.: -------
Autor: F. Scott Fitzgerald
Tłumacz: Ariadna Demkowska-Bohdziewicz
Wydawnictwo: Książka i Wiedza
Stron: 238

Po zakończeniu Wielkiej Wojny Nick nie miał zamiaru zostać w rodzinnych stronach, więc wyjeżdża do West Egg, gdzie zamieszkuje w skromnej rezydencji pomiędzy dwoma pałacami. Jeden z nich należy do jego pięknej kuzynki Daisy i jej rodziny. Drugi jest własnością tajemniczego jegomościa zwanego Gatsby. U niego co tydzień rozbrzmiewa głośna muzyka, zjeżdżają się setki gości i balują całą noc.Większość osób przyjeżdżających na te imprezy nawet nigdy nie spotkała właściciela. Na temat samego mężczyzny jest wiele plotek poczynając od studiów na Harvardzie, a kończąc na strasznym morderstwie. To wszystko sprawia, że facet jest tylko większą zagadką.

,,Moje rodzinne strony przestały już być ciepłym sercem świata,
wydawały mi się raczej jego nędznym krańcem [...]."

Cała powieść toczy się w towarzystwie ludzi bardzo bogatych. Główny bohater (Nick) jest osobą której każdy powierza swoje smutki, choć nie zawsze on tego chce. Ceni sobie spokój, ale nie odmówi pomocy przyjaciołom. Daisy jest snobistyczną lalką, która zawsze chce być w centrum uwagi. Jej małżeństwo z Tomem opiera się tylko i wyłącznie na pieniądzach. Prawdopodobnie, każdy w okolicy wie, że jej małżonek ją zdradza. Oprócz nich jest jeszcze Jordan, ona zdobyła najszybciej moją sympatię. Nie jest sztuczna, ani nie stara się nikomu zaimponować, po prostu jest sobą.

,,Postępowanie człowieka może wynikać z zasad twardych jak skała
albo niepewnych jak grzęzawisko,
 lecz przychodzi moment kiedy jest mi zupełnie obojętne, z czego wynika."

Fabuła tego opowiadania jest brutalnie rzeczywista. Pomimo wielowątkowości wszystko jest spójne. Historia głównie skupia się na wielkiej miłości Gatsbyego, niestety nie do końca jest ona odwzajemniona. Myślę, że każdego czytelnika zainteresowała zagadkowa przeszłość tytułowej postaci. Narracja z perspektywy Nicka jest bardzo dobrze przemyślana. Dzięki niej wiemy na tyle dużo by odnaleźć się w tej rzeczywistości, ale też na tyle mało by mieć satysfakcje z czytania. Ta opowieść jest jedną z tych, która nie daje tylko wiele emocji, ale również wnosi coś ważnego do naszego życia.

,,Tak oto dążymy naprzód, kierując łodzie pod prąd,
który nieustannie znosi nas w przeszłość."

Podsumowując: bohaterowie są bardzo ciekawi i świetnie wykreowani, a fabuła daje się ponieść. Warto tę książkę przeczytać ze względu na końcowy morał. Mnie osobiście bardzo przypadła do gustu, przyznam że się tego nie spodziewałam. Bardzo się cieszę, że dzięki BookAThonu miałam szansę, tak szybko poznać tę opowieść.


Ocena: 10/10

DO NASTĘPNEGO :)

By Crystall
Do wyzwania: