środa, 24 czerwca 2015

Wiedźmin. Miecz Przeznaczenia - Andrzej Sapkowski

Wiedźmin. Miecz Przeznaczenia
Andrzej Sapkowski
Seria: Opowieści o Wiedźminie Geralcie z Rivii - tom 2
Wydawnictwo: Super Nowa
Liczba stron: 344


"-[...] Nie mam miejsca do którego mógłbym zmierzać. Nie mam celu, który powinien znajdować się na końcu drogi."

Według kodeksu, Wiedźminowi nie wolno polować na smoki. Mimo to Geralt postanawia przyłączyć się do wyprawy, mającej na celu zabicie gada. Nie jest to jednak powód dla którego nasz bohater wyruszył na tą zabójczą misję. Yennefer - czarodziejka, przez którą Geralt miał już nie lada kłopoty - tam jest, co może mieć fatalne skutki. Dodatkowo obecność Jaskra - trubadura, dodaje powodów dla których Wiedźmin chce pilnować bezpieczeństwa wyprawy na smoka.


Z sześciu opowiadań zawartych w tym tomie, nie mogłam strawić pierwszych trzech. Strasznie ciężko było mi czytać to... romansidło (?). Po pierwszym tomie, liczyłam na coś równie dobrego, a nawet lepszego. Miałam nadzieje na więcej krwi, walk i przygód, a dostałam w kółko powtarzający się schemat spotkań z czarodziejką. Dopiero od czwartej historii udało mi się jakoś zagłębić w treść książki. Dodatkowa zakończenie bardzo mi się spodobało i szczerze mówiąc zaskoczyło.

"-[...] bo za to mi płacą, bo po to mnie stworzono, by wchodzić w plugastwo, które innych napada wstrętem i obrzydzeniem. Pozbawiono mnie zdolności odczuwania, abym nie był w stanie odczuć, jak potwornie plugawe jest owo plugastwo, bym nie cofnął się, nie uciekł przed nim, przejęty zgrozą. Tak, pozbawiono mnie uczuć. Ale niedokładnie. [...]"

Ten tom naprawdę naciska na przeznaczenie o którym wspominają co i rusz. Próbuje udowodnić, że Geralt nie jest wszech wiedzący, że strach i śmierć podążają za nim krok w krok. Pokazuje, że wiedźmin mimo tego co mu zrobiono, nadal ma uczucia. Może nie jest ich tyle co u innych, ale nadal są.
Strasznie irytowałam mnie postać Yennefer, szczerze mówiąc, nie umiem określić dlaczego. Może przez to co robiła Geraltowi, może swoimi żalami, a może sama jej obecność, sprawiała, że miałam dość tej książki. Dobrnęłam jednak do końca i nie żałuje.

"-[...] Ale my już nie jesteśmy w bajce Geralt. Jesteśmy tu naprawdę, ty i ja, i nasz problem. I nasze przeznaczenie. To nie baśń, to życie. Parszywe, złe, ciężkie, nie szczędzące pomyłek, krzywd, żalu, rozczarowań i nieszczęść, nie szczędzące ich nikomu [...]."

W tym przypadku książka również nawiązywała do bajek, baśni, legend, co mnie bardzo się podobało. Niestety nie było to tak odczuwalne jak w pierwszym tomie.
Zakończenie zaskoczyło mnie jednak bardzo pozytywnie, przez co nabrałam ochoty na kolejny tom. Mam bowiem nadzieje, że klimat się utrzyma :).
Mimo dołującej mnie połowy książki, myślę że mogę ją polecić, są to bowiem przygody wiedźmina Geralta z Rivii, które podbijają świat.
7/10
Pozdrawiam 
Sisley

PS Jest ktoś zainteresowany recenzją lub dyskusją na temat "Gwiazd Naszych Wina" w moim wykonaniu? Jeśli tak, napiszcie w komentarzach, co byście chcieli, czego oczekujecie ;)

środa, 17 czerwca 2015

Mechaniczny Anioł - Cassandra Clare

Mechaniczny Anioł
Cassandra Clare
Seria: Diabelskie Maszyny - tom 1
Oryginalna nazwa: The Clockwork Angel. The Infernal Devices - Book One
Tłumaczenie: Anna Reszka
Wydawnictwo: MAG
Liczba stron: 472

"-Rzeczywiście nie jest łatwo dowiedzieć się, jak ten świat naprawdę wygląda, zobaczyć go w prawdziwej postaci - przyznała Charlotte. - Większość ludzi nigdy nie poznaje prawdy."

Tessa Gray wyruszyła w świat w poszukiwaniu brata. Zmierza do Anglii gdzie zostaje porwana przez Mroczne Siostry. Z "więzienia" ratuje ją przystojny chłopak - Will, który okazuje się być Nocnym Łowcą. Dziewczyna zamieszkuje w Instytucie i pomaga Nefilim w rozwiązaniu zagadki diabelskich maszyn.

Jak już wielokrotnie wspominałam, kocham książki Cassandry Clare. Są pełne magi, miłości i dobrego humoru. O dziwo nie mogłam się wbić w lekturę. Może to przez to, że kończy się rok szkolny i mam masę sprawdzianów itp., a może przez to, że czytałam ten tom po raz drugi, przez co mniej więcej wiedziałam co się stanie. Jednak miło było przypomnieć sobie poczynania bohaterów i kilka szczegółów o których zapomniałam.

"Will uśmiechnął się szeroko.
-Niektóre z tych książek gryzą. Lepiej być ostrożnym.
-Zawsze trzeba być ostrożnym z książkami - stwierdziła Tessa. - I z tym, co w nich jest, bo słowa mają moc zmieniania ludzi."

Nie wiem jak inni, ale ja nie potrafię wybrać pomiędzy Will'em, a Jem'em. Obaj mają wspaniałe charaktery. Udający nieczułego, wiecznie robiący wszystkim na złość i docinający każdemu Will. Jego przeciwieństwo - dobrze wychowany, miły i szarmancki Jem.  Ta książka nie byłaby tak dobra, gdyby ich tam zabrakło. Tessa natomiast jest niby cichą myszką, ale za to bardzo wybuchową i ... odważną. Kryje w sobie tajemnice, które chce się poznać, niestety bywa trochę irytująca.
Ostatnio mam straszną jazdę na XIX wieczny Londyn, na który co chwilę się natykam. Tak jak i w tym przypadku, akcja toczy się na ulicach angielskiej stolicy, za panowania królowej Wiktorii, co mi się bardzo podoba (chociaż świat ludzi właściwie nie gra roli w tej historii).

"-Obiekty nieożywione rzeczywiście są nieszkodliwe, panie Mortmain. Ale nie zawsze można to powiedzieć o ludziach, którzy ich używają."

Mimo tego, że czytałam już tą pozycję, zaskoczyły mnie niektóre zwroty akcji. Zapomniałam co działo się w naprawdę ważnych momentach, co dało mi satysfakcję z powtórnego czytania. Jednak przez to, że poznałam już drugi tom mam trochę spojlerów, co niestety mnie dobija. Jednak moje pierwsze wrażenie (z przed prawie dwóch lat) było niesamowite. Perfekcyjne wykreowane postacie, świat dopracowany i Nocni Łowcy ❤❤❤.
Uważam, że naprawdę warto poznać twórczość Cassandry Clare. Jej pomysłowaść i wyobraźnię. Książka jest świetna, chociaż bywa trochę trudna do zrozumienia. Polecam :D.

"-Kimkolwiek jesteś, mężczyzną czy kobietą, osobą silną czy słabą, zdrową czy chorą... wszystkie te rzeczy liczą się mniej niż to, co masz w sercu. Jeśli masz duszę wojownika, jesteś wojownikiem. Te inne rzeczy to szkło, które otacza lampę, a ty jesteś światłem w środku.-Uśmiechnął się z lekkim zakłopotaniem.-Właśnie w to wierzę."

9,5/10
Pozdrawiam
Sisley

PS Recenzja została napisana jakieś 2 tygodnie temu, zaraz po przeczytaniu ;)
Znalazłam coś takiego ;D

czwartek, 11 czerwca 2015

Gwiazd Naszych Wina - John Green


Tytuł: Gwiazd Naszych Wina
Tytuł oryginalny: The fault in our stars
Seria itp.: -----
Autor: John Green
Tłumacz: Magdalena Białoń-Chalecka
Wydawnictwo: Bukowy Las
Stron: 320

,, Cholernie trudno zachować godność,
 gdy wschodzące słońce jest zbyt jaskrawe dla twoich gasnących oczu [...]"


Szesnastoletnia Hazel Grace ma guz tarczycy z przerzutami do płuc. Jej rodzice myślą, że wpadła w depresje, ponieważ rzadko wychodzi z domu, wiele godzin leży w łóżku, na okrągło czyta tą samą książkę, a w wolnych chwilach rozmyśla o śmierci. Ona jest przekonana, że to wszystko to tylko efekt uboczny umierania. Ale stara się nie robić najbliższym wielu przykrości i żyć najlepiej dla nich. Więc w końcu za namową matki dziewczyna idzie na grupę wsparcia, gdzie poznaje Augustusa Watersa, który miał kostniakomięsaka.

,, [...] była bombą, a kiedy wybuchła, odłamki poraniły wszystkich wokół niej."

Chyba każdy słyszał o tej książce i chyba nie muszę pisać dlaczego po nią sięgnęłam, co? W każdym razie jestem zadowolona, że ją przeczytałam.
Hazel jest dziewczyną, która twardo chodzi po ziemi, nie łudzi się powrotem do zdrowia. Stara się tylko by nie skrzywdzić zbyt wielu osób wokół siebie, kiedy odejdzie raz na zawsze. Augustus to wspaniały przyjaciel, który przed atakiem raka grał w koszykówkę. Dopiero po całej sprawie uświadomił sobie, że tak naprawdę nie znosi tego sportu. Znajdzie sposób by ulżyć przyjaciołom w złości lub smutku. Jest postacią, której nie da się nie lubić. Rozwesela troszeczkę tę książkę, chociaż tylko przez krótki czas. O tych bohaterach nie można powiedzieć, że są płascy, wręcz przeciwnie. Najbardziej irytował mnie, ich sposób odnoszenia się do siebie nawzajem, był zbyt poważny jak na nastolatków w takim wieku. Z doświadczenia wiem, że imię raczej się skraca, a tu mówią do siebie ,,Hazel Grace...", ,, Augustusie Watersie..." i tak cały czas. Ogólnie styl ,,zielonego" ;) wydawał mi się czasami sztywny i nierealny, nawet na dzieciaki z rakiem. Sama akcja rozwija się umiarkowanie, a potem miażdży całkowicie czytelnika. Jeżeli podczas lektury nie uroniliście ani jednej łzy, to prawdopodobnie jesteście robotami ;). O wyglądzie samej książki nic nie mogę napisać, bo czytałam ją w wersji elektronicznej.

,, [...]  trzymasz w zębach czynnik niosący śmierć,
 ale nie dajesz mu mocy by zabijał."

W sumie książka bardzo mi się podobała, wylałam przy niej morze łez. Styl czasem był za sztywny, ale wydarzenia w niej zawarte wszystko rekompensują. Bohaterowie są wspaniale wykreowani. Jednak nie przypadł mi do gustu styl autora, więc raczej nie sięgnę po inne książki pana Johna Greena, bo słyszałam co nieco o nich i nie mam zamiaru tracić na nie czasu. Gorąco polecam tę książkę!

,, Jednak w ich metalowych sercach obudzi się pragnienie,
 by mogli żyć i umrzeć tak jak my: w bohaterskiej misji."

Ocena: 9/10

DO NASTĘPNEGO :)

By Crystall


środa, 3 czerwca 2015

Wiedźmin. Ostatnie Życzenie - Andrzej Sapkowski

Wiedźmin. Ostatnie Życzenie
Andrzej Sapkowski
Seria: Opowieści o Wiedźminie Geralcie z Rivii - tom 1
Wydawnictwo: Super Nowa
Liczba stron: 288


"-[...] Istnieje tylko Zło i Większe Zło, a za nimi oboma, w cieniu, stoi Bardzo Wielkie Zło. Bardzo Wielkie Zło, Geralt, to takie, którego nawet wyobrazić sobie nie możesz, choćbyś myślał, że nic już nie może cię zaskoczyć. I widzisz, Geralt, niekiedy bywa tak, że Bardzo Wielkie Zło chwyci cię za gardło i powie: 'Wybieraj, bratku, albo ja, albo tamto, trochę mniejsze'."

Wiedźmin - Geralt z Rivii, białowłsy mutant, mistrz miecza i magii przybył do jednej z wielu osad. Skłoniło go ku temu nagroda, która czekała na tego, który pozbędzie się strzygi - potwora nękającego okolice Wyzimy.

Wiedźmin był dla mnie ogromnym zaskoczeniem, dlatego że byłam nastawiona na tą książkę dość negatywnie (nie mogłam nigdy ścierpieć polskich autorów, a tu taka niespodzianka :D) i myślałam, że zanudzę się na śmierć (średniowiecze itp. tematy/czasy mnie odrzucają). Zaczęłam czytać, a tu proszę: wciąga mnie; połykam wręcz strony, bo chcę wiedzieć, co będzie dalej.

"-Jeśli dobrze rozumiem-powiedział-mam stanąć do pojedynku, bo jeżeli odmówię, to mnie powieszą. Jeśli będę walczył, to mam pozwolić, by przeciwnik mnie okaleczył, bo jeśli go zranię, to mnie połamią kołem. Same radosne alternatywy. A może zaoszczędzić wam kłopotów? Huknę głową o pień sosny i sam się obezwładnię. Usatysfakcjonuje was to?"

Niesamowite jest to co w tej książce zawarł autor. Chodzi mi o bajki/baśni typu Piękna i Bestia, czy Królewna Śnieżka, zupełnie inna wersja, a jednak to samo, co niesamowicie mi się spodobało. Proste pisanie, mało opisów i trochę dziwnych nazw, zrobiło z tego coś pięknego. Może nie wszystkim to się spodobać, walki, dziwne stwory i ciągła podróż, ale ja wyjątkowo potrzebowałam odmiany :). 
Teraz pisząc tą recenzję, myślę, że mogłabym porównać trochę Wiedźmina do Nocnych Łowców (których ubóstwiam). Nie licząc tego, że Geralt za robotę brał zapłatę, działało to w podobny (NIE identyczny) sposób.
Bohaterowie, wydawali się z początku ciut płascy... no bo w końcu "mutant" z białymi włosami zabijający dziwne stwory, ale z biegiem stron wchodziło się w sposób myślenia Geralta, dziwny, niezrozumiały, ale bardzo ciekawy, zajmujący i... mądry.

"-[...] Jakoś sobie radzę. Bo muszę. Bo innego wyjścia nie mam. Bo jakoś zmogłem w sobie pychę i dumę z inności, bo zrozumiałem, że pycha i duma, choć jest obroną przed innością, jest obroną żałosną. Bo zrozumiałem, że słońce świeci inaczej, bo coś się zmienia, a nie ja jestem osią tych zmian. [...]"

Nie wiem jak inni, ale ja może nie tak dokładnie, ale jednak w bardzo małej cząstce dostrzegłam jakiś przekaz, tylko nie bardzo umiem go określić. Książka po prostu, bardzo lekko, ale jednak zmieniła moje perspektywy. Może tylko mi się tak wydaje, a może w tych historiach naprawdę coś ... "siedzi".
Irytowało mnie trochę to, że w jednej chwili bohater jest np. w Wyzimie, kończy się rozdział i nagle jest już w jakiejś świątyni. Nagle zostawałam wyrwana z kontekstu i musiałam zrozumieć o co w tym chodzi. Jednak po 2/3 takich razach, zaczęłam rozumieć ;). Przeszkadzały mi słowa, których znaczeń nie rozumiem (a było ich trochę), chodź z reguły były to chyba nazwy różnych przedmiotów czy też roślin. Nie skupiałam się jednak tak dokładnie na nich (za dziwne i trochę... głupie?).

"-Geralt, ty jesteś chory.
-Ranny, chciałaś powiedzieć.
-Wiem, co chciałam powiedzieć. Coś jest z tobą nie tak, wyczuwam to. [...] A teraz czuję, że kręcisz się w jakimś cholernym wirze, zaplątany ze szczętem, zadzierzgnięty w pętli, która zaciska się powoli. Chcę wiedzieć, o co chodzi. [...]"

Myślę, że warto zwrócić wzrok w kierunku Wiedźmina (ta oładka jest niesamowita) z wielu względów. Świat stworzony przez pana Sapkowskiego jest dobrze wykreowany, mimo braku długich opisów (za co dziękuję). Akcja jest płynna i pochłaniająca, a mimo niekiedy denerwujących bohaterów epizodycznych, pozostawia uśmiech na ustach. Naprawdę polecam sięgnąć, po opowieści o Geralcie z Rivii.

9/10
Pozdrawiam
Sisley ;D