Historia prawdziwa kapitana Haka
Pierdomenico Baccalario
Oryginalna nazwa: La vera storia di Capitan Uncino
Tłumaczenie: Marzena Radomska
Wydawnictwo: Olesiejuk
Liczba stron: 322
" 'Chcę być jak kruk i odlecieć daleko stąd' - pomyślał James. 'Chcę pofrunąć wysoko, daleko, w miejsce, gdzie nie słychać ludzkiego gwaru'. "
W 1829 rodzi się nieślubny syn króla Jerzego IV. Niestety zawiązał się spisek, który chciał pozbyć się jedynego spadkobiercy króla. Matka wraz z niemowlęciem musi uciekać. Zostają wysłani do Indii, gdzie James dorasta, a później wsiada na statek.
Nie lubię książek historycznych, typowych przygodówek i zamulaczy, ale ta pozycja przypadła mi do gustu. Może akcja nie była zbyt żywa, ani nader ciekawa, ale opowieść sama w sobie coś miała. Myśl, że ktoś taki naprawdę żył, pływał po morzach jest niesamowita. Dodatkowo pojawia się trochę Londynu, co (jak, już mówiłam) ostatnio mnie kręci :).
"-[...]Teraz mi wierzycie? Idziemy donikąd. Idziemy po śmierć.
-Trzeba być żywym, gdy się idzie na śmierć - powiedział spokojnie Junior, ruszając w drogę."
Boli mnie to, że było tak mało samego James'a Fry'a - Haka, którego ta książka miała opisywać. Niby są najważniejsze wydarzenia i czasy, ale gdzieś w tym wszystkim powinno być więcej uczuć, poczynań i... walk(?). No bo skoro to opowieść o najgroźniejszym piracie pływającym po morzach, to gdzie są te wszystkie abordaże, szturmy, bunty pokładowe i sterowanie samym statkiem. Co nieco było wspomniane, ale zdecydowanie za mało!
W oczy gryzło mnie również fatalna interpunkcja. Wiem, że to raczej nie wina autora tylko (bez obrazy, ale) wydawnictwa. Nie jestem wrażliwa na ortografie itp. ale w tej książce to była istna przesada. Aż mnie korciło, żeby wziąć długopis do ręki i samemu postawić kropkę na końcu zdania (tyle, że to nie moja książka). Brakowało również tych myślników, przez co nie zawsze wiedziałam, czy bohater daną kwestie wypowiedział czy pomyślał. Książka ratowała się (na szczęście) pięknymi zdobieniami stron i cudną okładką, co razem nadawało charakteru. Dodatkowo bardzo szybko się ją czytało, dzięki dużym literom (serio, czułam się jakbym wróciła do trzeciej klasy).
"[...] Może myślała o tym, jakie życie jest dziwne... Czasem bardzo czegoś pragniemy, marzymy o tym dniami, tygodniami, miesiącami, nie wierząc w duchu, że nasze marzenie kiedykolwiek się ziści, a gdy może się stać rzeczywistością, jesteśmy przerażeni i sparaliżowani."
Może książka nie należy do najciekawszych, ale uważam że można jej poświęcić te parę godzin (naprawdę szybko się czyta). Książka jest bardzo lekka i przyjemna. Polecam na odstresowanie ;).
6/10
Pozdrawiam
Sisley
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Przeczytałeś? Zostaw jakiś znak ;) Każdy wpis się liczy, a nas zachęca do dalszego pisania. Liczymy na Ciebie ;3