Harry Potter i Książę Półkrwi
J. K. Rowling
Seria: Harry Potter - tom 6
Oryginalna nazwa: Harry Potter and the Half-Blood Prince
Tłumaczenie: Andrzej Polkowski
Wydawnictwo: Media Rodzina
Liczba stron: 704
"-Ci, którzy przeżyli, często mają poczucie winy [...]"
"-Ci, którzy przeżyli, często mają poczucie winy [...]"
Po ostatnich wydarzeniach w Ministerstwie Magii nikt już nie wątpi w to co mówił Harry. Korneliusz Knot został zdegradowany, a jego miejsce zajął auror, przez co w życie wprowadzane są nowe pomysły. Tylko czy działają? Natomiast Draco Malfoy coś knuje, prawdopodobnie na polecenie Czarnego Pana... a Snape przez wzgląd na pewne wydarzenia jest zmuszony mu pomóc. O co może chodzić? Tymczasem do szkoły zostaje zaproszony nowy nauczyciel. Inną sprawą jest, że w tym roku Harry ma mieć prywatne lekcje z samym Dumbledore'm. W jakim celu? Co w tym czasie dzieje się poza Hogwartem?
Podziwiam Rowling za stworzenie tak niesamowitej serii, ale równocześnie nienawidzę za to co robi z bohaterami i jednocześnie moimi uczuciami. Jak łatwo coś niesamowitego potrafi zmienić w horror, doprowadzić do rozpaczy lub sprawić bym nie mogła przestać szczerzyć się do książki - jedynie manipulując słowem. Chociaż doskonale wiedziałam co za chwilę się wydarzy (oglądałam najpierw filmy ;/), wszystko jakby było nowe.
Nie mogę do końca uwierzyć, że za mną już sześć tomów i został tylko jeden. Jak się dłużej zastanowić to jednocześnie chcę skończyć już tą serie i nie. Bo wtedy będzie po wszystkim, nastąpi koniec, który będzie trudny i bolesny mimo wszystko...
Czy tylko mnie denerwuje to co się dzieję wśród naszej "trójcy". To co wyprawia Ron i Hermiona jest jednocześnie śmieszne i szalone. Rozumiem, że to jest "normalne", dojrzewają itp., ale to ich nieodzywanie się przeplatane skakaniem sobie do gardeł i nie wiadomo czym jeszcze, po prostu irytuje. Natomiast emocje szarpiące Harrym są... dziwne. Możliwe, że tak jest naprawdę, nie wiem. Za dwa-trzy lata (mam 14, oni 16) może zrozumiem, na razie jednak wydaje mi się to śmieszne, chociaż równocześnie prawdziwe, autentyczne.
Chyba już wiem dlaczego niektórzy tyle razy czytali tę serię. Za każdym razem przeżywali to samo, tak samo intensywnie, tak samo pochłonięci szczęściem i tragedią, które przeplatają się bez przerwy ze sobą tworząc wspaniałą historię, którą chce się wielokrotnie powtarzać, przypominać.
Były szczęśliwe chwile, były i smutne czy też tragiczne, mimo wszystko chcę więcej. Kocham tą serie dzięki tym drobnym szczegółom, ale jakże ważnym. Za ten szczery uśmiech, który potrafi przywołać na moją twarz. Mam ochotę wsiąść na miotłę i polecieć do Hogwartu by zobaczyć na własne oczy to co tam się dzieje i spróbować pomóc, jednak jedynym sposobem na to jest otwarcie książki i kibicowanie swoim ulubieńcom.
Podziwiam Rowling za stworzenie tak niesamowitej serii, ale równocześnie nienawidzę za to co robi z bohaterami i jednocześnie moimi uczuciami. Jak łatwo coś niesamowitego potrafi zmienić w horror, doprowadzić do rozpaczy lub sprawić bym nie mogła przestać szczerzyć się do książki - jedynie manipulując słowem. Chociaż doskonale wiedziałam co za chwilę się wydarzy (oglądałam najpierw filmy ;/), wszystko jakby było nowe.
"-[...] ludzie o wiele łatwiej wybaczają innym omyłki niż to, że mieli rację [...]"
Nie mogę do końca uwierzyć, że za mną już sześć tomów i został tylko jeden. Jak się dłużej zastanowić to jednocześnie chcę skończyć już tą serie i nie. Bo wtedy będzie po wszystkim, nastąpi koniec, który będzie trudny i bolesny mimo wszystko...
Czy tylko mnie denerwuje to co się dzieję wśród naszej "trójcy". To co wyprawia Ron i Hermiona jest jednocześnie śmieszne i szalone. Rozumiem, że to jest "normalne", dojrzewają itp., ale to ich nieodzywanie się przeplatane skakaniem sobie do gardeł i nie wiadomo czym jeszcze, po prostu irytuje. Natomiast emocje szarpiące Harrym są... dziwne. Możliwe, że tak jest naprawdę, nie wiem. Za dwa-trzy lata (mam 14, oni 16) może zrozumiem, na razie jednak wydaje mi się to śmieszne, chociaż równocześnie prawdziwe, autentyczne.
Chyba już wiem dlaczego niektórzy tyle razy czytali tę serię. Za każdym razem przeżywali to samo, tak samo intensywnie, tak samo pochłonięci szczęściem i tragedią, które przeplatają się bez przerwy ze sobą tworząc wspaniałą historię, którą chce się wielokrotnie powtarzać, przypominać.
"Jak gdzieś jest raban, to o każdej porze
Wezwij Irytka, będzie jeszcze gorzej!"
Były szczęśliwe chwile, były i smutne czy też tragiczne, mimo wszystko chcę więcej. Kocham tą serie dzięki tym drobnym szczegółom, ale jakże ważnym. Za ten szczery uśmiech, który potrafi przywołać na moją twarz. Mam ochotę wsiąść na miotłę i polecieć do Hogwartu by zobaczyć na własne oczy to co tam się dzieje i spróbować pomóc, jednak jedynym sposobem na to jest otwarcie książki i kibicowanie swoim ulubieńcom.
10/10
Pozdrawiam
Sisley
"-[...] Każdy z nas wierzy, że to co ma do powiedzenia, jest o wiele ważniejsze od tego, co mógłby powiedzieć drugi!"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Przeczytałeś? Zostaw jakiś znak ;) Każdy wpis się liczy, a nas zachęca do dalszego pisania. Liczymy na Ciebie ;3