piątek, 2 października 2015

Księga Portali - Laura Gallego

Księga Portali
Laura Gallego
Oryginalna nazwa: El libro de los portales
Tłumaczenie: Karolina Jaszecka
Wydawnictwo: Dreams
Liczba stron: 570

"-[...] tego, co się zdarzyło nie da się już zmienić. [...]"


W państwie Daruzji, istnieje Akademia Portali. Tylko Mistrzowie (potrafią i) mogą tworzyć portale. Tabit, student ostatniego roku otrzymał zlecenie namalowania jednego dla biednego wieśniaka. W tym samym czasie w kopalniach odnaleziono niebieski minerał odpowiadający czerwonemu, który od zawsze był używany do tworzenia portali, jednak teraz jest na wyczerpaniu. Wszystko co się później dzieje - wiąże się ze sobą, a Tabita wprowadza w nie lada kłopoty i intrygi związane z istnieniem Akademii.

Z początku Księga Portali w ogóle nie przypadła mi do gustu. Niemiłosiernie się ciągnęła, przez co nie miałam ochoty jej czytać. Jednak z rozdziału na rozdział zaczęło się poprawiać. Poza wydarzeniami dotyczącymi istnienia Akademii, bodarytu i portali, został wpleciony lekki i miły wątek miłosny, który dodaje uroku i delikatności do tej troszkę zagmatwanej historii.

"-[...] Wierz mi, potrafię wywinąć się rekinom. Jedną z zalet bycia małą rybą jest też to, że rekiny nie spodziewają się, że im się odgryziesz."


Tabit wydawał mi się nudnym, prosto ułożonym, inteligentnym chłopakiem, okazało się jednak, że jego przeszłość nie jest taka idealna jak wszyscy myślą. Nie widział świata poza zasadami, które panują w Akademii (chodzi mi o to, że było mu trudno uwierzyć w coś co, jeśli brać pod uwagę "ich magię" mogło się naprawdę wydarzyć), zawsze szukał logicznych wytłumaczeń i nie potrafił "rozbujać" wyobraźni. Mimo to można powiedzieć, że był naprawdę odważny, uczynny i przede wszystkim to, że miał talent i wiedzę.
Zaczynając Księgę Portali byłam nastawiona na nią pozytywnie, chociaż nie do końca. Słyszałam o niej dobre rzeczy, ale nie przekonywały mnie imiona i sam początek. Natomiast wykonanie książki, w sensie: twarda okładka, wklejka (chyba tak to się nazywa) oraz to że mimo tylu stron była taka lekka, sprawiło mi przyjemność w trakcie czytania. Niestety w środku gdzieniegdzie brakowało myślników, czasami kropki.

"- Mówię, że być może to nam się tylko wydawało. Przecież to możliwe, prawda?
- Możliwe są też miliardy innych rzeczy - zaskoczył ich nagle ochrypły głos. - Ale nie wziąłeś ich pod uwagę, ponieważ logika prowadzi cię tylko do jednego wniosku i odrzuca pozostałe.
[...]
- Natomiast wyobraźnia nie zna granic - mówił dalej nieznajomy. [...]"


Uważam, że ten tytuł idealnie nadaje się na jesienne dni. Emanuje od niego przyjemna atmosfera. W miarę lekko się czyta, a umilenie czasu jest gwarantowane. Mimo paru nudnawych momentów, Księga Portali jest wypełniona akcją, nie szybką, nie wolną... tylko taką w sam raz. Warto przeczytać, chociażby po to, by nauczyć się tworzyć portale, poznać Mistrza Balbana oraz naszych studentów.

7+/10
Sisley

4 komentarze:

  1. Wyczytałam, że książka z początku nie porywa - to duży minus.
    Zazwyczaj takie książki odkładam, nie rzucam w kąt.. żeby nie było :D
    Mimo że sam tytuł i okładka jest intrygująca..książki raczej nie przeczytam :)

    Pozdrawiam Iza z bloga ksiazkomaniacyrecenzje.blogspot.com

    Niech książki będą z Tobą! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, bo myślę że warto mimo średniego początku ;).
      Pozdrawiam :* Sisley

      Usuń
  2. Super recenzja! Myślę, że przeczytam. Cytaty, które dodałaś skłaniają do przeczytania ;) Fajnie, że podzieliłaś się swoją opinią, bo nie będę oczekiwała Bóg wie czego od książki.
    Pozdrawiam, Klaudia.
    http://zaczarowaneksiazkami.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło to słyszeć, dziękuję :* Mam nadzieje że książka Ci się spodoba :D
      Pozdrawiam, Sisley ;3

      Usuń

Przeczytałeś? Zostaw jakiś znak ;) Każdy wpis się liczy, a nas zachęca do dalszego pisania. Liczymy na Ciebie ;3