piątek, 18 marca 2016

Druga Szansa - Katarzyna Miszczuk

Druga Szansa
Katarzyna Berenika Miszczuk
Wydawnictwo: Uroboros
Liczba stron: 352

"[...] Bez smutku, bez bólu, bez wątpliwości.
Bez woli...
Już nic nie miało znaczenia."

Czy po przebudzeniu się w obcym miejscu, ktoś nie zacząłby panikować? Należy dodać fakt, że nie pamięta się nawet swojego imienia, nie poznaje się własnego odbicia w lustrze. A - jeszcze jakiś dziwny, przerośnięty kruk stuka swoim wielkim dziobem w szybę i wpatruj się w ciebie podejrzliwie.
Coś takiego przydarzyło się Julce. Nie wie nic o sobie, swojej rodzinie, czy też miejscu zamieszkania. Jednak, chwilę później, kiedy dziewczyna dostaje ataku paniki, przychodzi do niej pani Zofia - terapeutka, która opowiada dziewczynie co się tak naprawdę stało i co to za miejsce. W domu Julii miał miejsce pożar, ocalała tylko ona - ledwo. Z tego powodu trafiła do ośrodka dla wyjątkowych przypadków - Drugiej Szansy. 
Problem w tym, że coś się nie zgadza, a wszystko wydaje się nieprawdopodobne... Jaką tajemnicę skrywa to miejsce? W czyje słowa można wierzyć? Komu zaufać?

Po Drugą Szansę sięgnęłam z dwóch powodów:
1.) przeczytanie książki polskiego autora było jednym z wyzwań BookAThonu, a z racji, że nie przepadam za naszym ojczystym piórem (nabawiłam się tego, przez zapoznanie się z jedną naprawdę złą pozycją -.-, której nawet tytułu nie pamiętam) nie miałam zupełnie pomysłu po jaki tytuł sięgnąć, dlatego właśnie...
2.) posłuchałam Crystall (czytała dzieło pani Miszczuk przede mną), która stwierdziła, że nie była zła, oraz że jest polską (trochę gorszą od oryginału), nie mającą mocy wersją Mary Dyer (obie uwielbiamy serię Michelle Hodkin <3).
Tak więc przeczytałam i... nie zawiodłam się :D.

"Bałam się tak bardzo, że nie potrafiłam logicznie myśleć. Nie pojmowałam, co dzieje się dookoła mnie. Wiedziała tylko, że powinnam uciekać. Jak najdalej i jak najszybciej."

Julka - nasza główna bohaterka (z której perspektywy pisana jest narracja), najprościej mówiąc: jest stuknieta, chodź chyba lepiej powiedzieć, że przez wydarzenia mające miejsce w książce, zaczyna tracić zdrowe zmysły. Nie widać tego od razu, ale im dłużej "siedzimy" w jej głowie, tym większą panikę czujemy, sprowadza to zamęt, rozgardiasz, przez który nie wiemy co mamy ze sobą zrobić (co lubię :)). Jednak jej stan psychiczny i emocjonalny nie jest tylko "pozytywny" (dla czytelnika), bo z racji tego jest przewrażliwiona, irytująca, i co najgorsze, zbyt łatwowierna - czym była w stanie wyprowadzić mnie z równowagi (a uwierzcie mi, po obejrzeniu takiej ilości anime, z Tyloma "głupimi" charakterami  nie jest to łatwe!). Jest jeszcze Adam (możecie czytać Noah xD), wspaniały chłopak, którego nie da się nie lubić ^^. Ostatnią bohaterką o której wspomnę jest pani Zofia, która przypominała mi Umbridge (tak, tą z Harrego Pottera), z tą różnicą, że Morulska nie ubierała się tylko na różowo.

"- Dobrze się czujesz?
- Boże! - ryknęłam i podskoczyłam do góry.
- Wystarczy Adam. - Stojący przede mną chłopak wzruszył ramionami."

Z racji widzenia wydarzeń oczami Julii miałam problem ze stwierdzeniem komu/czemu można ufać i wszelkie próby domysłu co się może za chwilę stać, jak się to skończy zazwyczaj się nie powodziły (i dobrze), bo świat w tej książce rządzi się własnymi prawami. Mimo, że bohaterowie nie mają mocy, to nie obyło się bez "magi", co było miłym smaczkiem. Myślę, że Druga Szansa miała być w zamyśle lekkim horrorem dla młodzieży i ma swoje momenty, ale niestety nic ponad to w tym kierunku nie zrobiono. Natomiast zakończenie lekko mnie rozczarowało, spodziewałam się czegoś chociaż trochę bardziej drastycznego. Muszę jednak przyznać, że sam pomysł był bardzo ciekawy i wyjątkowy (jeszcze się z takim nie spotkałam).

Teraz (żeby nie było) chciałabym coś wyjaśnić. Książka pani Miszczuk wyszła przed Marą Dyer (nie czytałam jeszcze ostatniego tomu - Zemsty). Poza tym te dwie pozycje podobne mają tylko bohaterów i klimat, samą fabułą dość mocno się różnią. Mimo to fanom jednego powinno spodobać się to drugie. Obie autorki piszą bowiem lekko, zrozumiale, ale z dreszczykiem, sprawiając, że nie idzie się oderwać.

Chciałabym jeszcze pochwalić wydawnictwo Uroboros, bo tak pięknie wydanej książki nie widziałam od dawna. Zachwycająca okładka, dogodna czcionka (ja taką lubię, ale nie wszystkim może przypaść do gustu) i te niesamowicie klimatyczne/tematyczne obrazki (dwa pierwsze znajdują się przy tej recenzji), zachęcają do sięgnięcia po lekturę.
Polecam ;D.

8+/10
Pozdrawiam
Sisley
Do wyzwania:
BookAThon

"- Gniew nie jest niczym złym. [...] Może pomóc ci uporać się z emocjami, z którymi niebawem się zetkniesz. Musisz jednak pamiętać, by nie zatracać się w tym uczuciu. W dużym nasileniu może przynieść więcej szkód niż pożytku."

6 komentarzy:

  1. Piękna recenzja, mocno mnie zachęciła. ;)
    Akurat będę w czwartek w bibliotece, może akurat trafię na jakąś powieść autorki ;)

    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie ;)
    http://tylkomagiaslowa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje, miło mi to słyszeć :D
      Obserwuje ;)
      Sisley

      Usuń
  2. Do tej pory nie spotkałem żadnej negatywnej recenzji tej książki, a to chyba coś znaczy... :D Mam nadzieję, że w najbliższych miesiącach uda mi się w końcu sięgnąć po tę powieść. Już się nie mogę doczekać :)
    http://mybooktown.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja również, chociaż jakoś specjalnie nie szukałam ;). Myślę, że po prostu nie idzie się do niej przyczepić o jakiś niewiarygodny błąd, bo jest dobra... i tyle.
      Pozdrawiam
      Sisley ;)

      Usuń
  3. Nie czytałam tej ksiazki ale mam ją w planach:)
    też nie przepadam za polskimi ksiazkami, ale mam nadzieję że zmienię zdanie po tej lekturze ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi po części zmieniła, bo właśnie czytam "Kasację" (Remigiusz Mróz) i jestem zakochana <3, więc teraz chyba nie będzie u mnie już takich obiekcji ;).
      Pozdrawiam
      Sisley :D

      Usuń

Przeczytałeś? Zostaw jakiś znak ;) Każdy wpis się liczy, a nas zachęca do dalszego pisania. Liczymy na Ciebie ;3