Nomen Omen
Marta Kisiel
Wydawnictwo: Uroboros
Liczba stron: 336
"- [...] Świat rzadko kiedy jest czarno-biały, Salko. Odpowiedzialność zwykle rozkłada się na wiele barków. Każda decyzja pociąga za sobą następne, a we wszystkim z zapałem miesza zwykły przypadek."

Co takiego skrywają mury tego budynku, że wprawiają wszystkich w takie przerażenie? Kim są jego właścicielki? I dlaczego kilka dni później, studiujący we Wrocławiu Niedaś, brat Salki, próbuje utopić ją w Odrze?
Nie wiecie jak się cieszę, że sięgnęłam po Nomen Omen :D. Jest to jedna z lepszych powieści jakie czytałam <3.
Zacznijmy od tego, że zakochałam się w wydawnictwie Uroboros (już w czasie czytania Drugiej Szansy). Nie dość, że książki od nich mają świetny klimat i fabułę, to uroku dodają nieziemskie okładki, w środku możemy znaleźć śliczne ilustracje nawiązujące do bieżących wydarzeń, a czcionka jest klasyczna, dzięki czemu czytanie to prawdziwa przyjemność.

"- [...] Matylda zawsze powtarza, że z perspektywy czasu i wygodnego fotela nawet największe tragedie i dylematy historii bardzo łatwo się ocenia. [...]"
Salka jest ładną, rudą, (wyjątkowo) wysoką dziewczyną z dużymi piersiami. Jest niezdarna, miła, z rzadka nieśmiała, zdarza się jej wybuchnąć, pokłócić, odpowiedzieć ciętą ripostą. Umie sobie poradzić. I między innymi dzięki niej ta książka tak mi się spodobała. Bohaterka nie jest jakąś ciepłą kluchą, czy też chodzącym ideałem. Jednak nie tylko dzięki niej ta powieść jest warta poznania. Inne postacie, takie jak: Niedaś - można powiedzieć, że dzieciak w skórze dorosłego; oraz siostry Bolesne - każda z innym charakterem i zainteresowaniami; dają niesamowite połączenie humoru i powagi, co sprawia, że ta historia jest naprawdę dobra i trudno się od niej oderwać.
Miłym zaskoczeniem w Nomen Omen było nawiązanie do mitologi, tyle że teraz nie pamiętam czy greckiej czy słowiańskiej, ale bardziej skłaniałabym się do tej pierwszej, ponieważ pewien fragment skojarzył mi się ze Złodziejem Pioruna.

Jedynym pozytywnym minusem (wiem, dziwnie to brzmi) jest nieudolna próba naśladowania młodzieżowego slangu. I choć było to niezwykle zabawne, dodało charakteru książce i sprawiło że ryczałam co chwilę ze śmiechu, to nadal było dziwne i nienaturalne -.-'.
"- ... mam przegwizdane jak czajnik na pełnym gazie [...]"
Nomen Omen jest bardzo przyjemnym, niesamowicie zabawnym, lekkim kryminałem z nutką fantastyki. Klimat, który stworzyła pani Kisiel, już na pierwszych stronach wciąga czytelnika tak, że problemem staje się oderwanie od fabuły, która pędzi, ale na tyle wolno, by nie popełnić samobójstwa. Myślę, że każdy znajdzie w tej książce coś dla siebie, dlatego polecam to naprawdę wszystkim. Warto. I to bardzo <3.
9+/10
Pozdrawiam
Sisley
Do wyzwania:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Przeczytałeś? Zostaw jakiś znak ;) Każdy wpis się liczy, a nas zachęca do dalszego pisania. Liczymy na Ciebie ;3