Hobbit: Bitwa Pięciu Armii
3 część Hobbita, kończąca historię Bilba Baginsa.
Krasnoludy odzyskują swoje królestwo, ale za cenę życia mieszkańców Miasta na Jeziorze. Po tych wydarzeniach armia Elfów i ocalali ludzie dopominają się o skarby Ereboru. Jednoczą jednak siły z krasnoludami gdy nadchodzi armia Saurona - orkowie.
Już dawno chciałam obejrzeć ten film, ale nie miałam czasu. (Przepraszam za aż tak spóźnioną recenzje.) Podchodziłam do tej części (jak i poprzednich) z uprzedzeniem, gdyż książka na której podstawie powstał film nie przypadłą mi do gustu (bo nie lubię takich klimatów). Bałam się również czy nie zepsują zakończenia. Teraz po seansie mam mieszane uczucia... mogli zrobić to inaczej, ale może wcale nie byłoby lepiej. Nie wiem. Jakoś tak dziwnie oglądało mi się ten film. Nie wywarł on na mnie jakiegoś wielkiego wrażenia, ale sam w sobie jest po prostu dobry. Brakowało mi tu jakiejś porządnej fabuły... a nie tylko wywijanie mieczem. Wiem, że (prawie) identycznie było w książce pod koniec (nie licząc wątków z Władcy Pierścieni), ale było to dość sztampowe (?).
W porównaniu z książką film był lepszy (mówię o wszystkich częściach). Moje uczucia do pana Tolkiena poprawiły się po tych 3 seansach. Myślę, że warto poświęcić ten czas (około 8 godzin ;P) na zerknięcie na tą serię filmów, a ciekawych zapraszam również na książkę. (Przed obejrzeniem filmów zaleca się przeczytać książkę, nie na odwrót - taka moja rada ;D.)
8/10
Pozdrawiam
Sisley
To chyba wszystko (nie umiem recenzować książek, a co dopiero filmów).
PS Muszę przeczytać znowu "Hobbita: czyli tam i z powrotem" (lektura), więc jeśli ktoś chciałby recenzję, to pisać w komentarzach. Postaram się zrobić o ile ktoś to będzie chciał przeczytać ;).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Przeczytałeś? Zostaw jakiś znak ;) Każdy wpis się liczy, a nas zachęca do dalszego pisania. Liczymy na Ciebie ;3