czwartek, 13 lipca 2017

Ocean na końcu drogi - Neil Gaiman

Ocean na końcu drogi
Neil Gaiman
Oryginalna nazwa: The Ocean at the End of the Lane
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Wydawnictwo: MAG
Liczba stron: 216

"Podejrzewam, że historia ma znaczenie tylko wtedy, gdy występujący w niej ludzie się zmieniają. Ale w czasie tych wszystkich wydarzeń miałem zaledwie siedem lat i pod ich koniec pozostałem tą samą osobą jak na początku, prawda? Podobnie wszyscy inni. Bo musieli. Ludzie się nie zmieniają.
Ale inne rzeczy się zmieniły."

Po latach nasz główny bohater złożył wizytę na farmie Hempstock'ów. Chciał odsapnąć od świata. Powspominać...
Czterdzieści lat temu, jego rodzice wynajęli jeden pokój staremu górnikowi, który popełnił samobójstwo w skradzionym (im) wcześniej samochodzie. Na końcu drogi. Tuż obok farmy Hempstock'ów, którą zamieszkiwały trzy kobiety - najmłodsza miała na imię Lettie, miała jedenaście lat i twierdziła, że nieduży kaczy staw jest oceanem.
Właśnie w tedy przebudziła się pradawna moc; zaczęła się walka dobra ze złem - przygoda pełna magii i dziwów, przypominająca baśń zaklętą w czasie...

Ocean na końcu drogi jest... specyficzny. Jednocześnie wydaje się być kierowany do dzieci, przez swoją baśniowość, historię i bardzo młodych bohaterów; jak również do dorosłych - kryje w sobie przesłania i mądrości życiowe, a także sceny, których dziecko (tak jak główny bohater) nie zrozumie (bynajmniej nie powinno). Doceniam tą powieść i uważam, że jest naprawdę dobra, ale nie trafiła do mnie. Nie wiem czy chodzi o mój gust, mój wiek, czy może o to, czego wymagało się od książki, ale coś nie do końca mi zagrało.

"[...] była dorosła. W tej chwili nie miało znaczenia, że pozostawała też ucieleśnieniem każdego potwora, czarownicy, każdego nocnego koszmaru. Była dorosła, a kiedy dorośli walczą z dziećmi, zawsze wygrywają."

Postacie był różne w odbiorze, niektóre polubiłam od pierwszej chwili, inne momentalnie znienawidziłam. Każda odznaczała się jakąś szczególną cechą, która miała ją definiować.
Podczas lektury trochę raziła mnie w oczy inteligencja naszego siedmioletniego bohatera (czy w tej książce pada kiedykolwiek jego imię? bo ja nie zauważyłam, przez co pisanie tego jest jeszcze trudniejsze -.-"), chyba że niektóre mądrości były myślami już dorosłego mężczyzny... w takim wypadku byłoby to na miejscu. Natomiast u Lettie było to wytłumaczalne, więc tak bardzo nie dziwiło.


Neil Gaiman ma bardzo specyficzny styl pisania, przez co czytając tą powieść, miałam wrażenie przygniecenia zarówno klimatem jak i fabułą. Trochę tak, jakby autor chciał wciągnąć nas w swoją książkę (dosłownie) i nas w niej utopić. Mimo wydarzeń jak z bajki dla dzieci, wszystko posiada jakieś drugie dno, niesie za sobą naukę, sprawiając tym samym, że lektura wydaje się ciężka. Myślę także, że nie wyłapałam wielu znaczeń ukrytych między wierszami, przez co nie do końca mi się spodobała.
Może po latach, gdy do niej wrócę, zrozumiem więcej i pokocham Ocean na końcu drogi?

"- Nic nigdy nie jest takie samo [...] Nieważne, sekundę czy sto lat później. Wszystko zawsze przelewa się, kipi, a ludzie zmieniają się tak samo jak oceany."

Nie wiem, co mogłabym jeszcze napisać o tej książce. Nie potrafię nawet stwierdzić czy mi się podoba czy nie. Przeczytajcie sami i powiedzcie mi, co o niej sądzicie.

Pozdrawiam
Sisley

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Przeczytałeś? Zostaw jakiś znak ;) Każdy wpis się liczy, a nas zachęca do dalszego pisania. Liczymy na Ciebie ;3