W pierścieniu ognia
Suzanne Collins
Seria: Igrzyska Śmierci - tom 2
Oryginalna nazwa: Catching Fire
Tłumaczenie: Małgorzata Heko-Kołodzińska i Piotr Budkiewicz
Wydawnictwo: Media Rodzina
Liczba stron: 359
Recenzja tomu 1.
UWAGA SPOJLERY Z POPRZEDNIEGO TOMU !!!
"-[...] pamiętaj, kto jest twoim prawdziwym wrogiem [...]"
UWAGA SPOJLERY Z POPRZEDNIEGO TOMU !!!
"-[...] pamiętaj, kto jest twoim prawdziwym wrogiem [...]"
Po wygranej w Igrzyskach nasza para "zakochanych" wyruszają na Tournee Zwycięzców. Pod groźbą prezydenta Snowa, Katniss otrzymuje zadanie uspokojenia dystryktów, które w jej zachowaniu na arenie wyczytali bunt przeciwko Kapitolowi. Niestety nic nie idzie po jej myśli, a gdy wraca do domu czeka na nią jeszcze gorsza wiadomość. Wraca na arenę, gdzie będzie musiała zmierzyć się z dawnymi zwycięzcami. Kto okaże się sprzymierzeńcem? Komu nie należy ufać? O co tak naprawdę chodzi?
Tom drugi jest jednocześnie lepszy i gorszy. Trudno to wytłumaczyć. Być może podoba mi się bardziej ze względu na większą ilość polityki, albo dlatego, że pojawiają się nowi, genialni bohaterowie. Jednak w tej książce czegoś brakuje, nie wiem co to może być, ale po przeczytaniu miałam niedosyt. I nadal chcę więcej!
Lubię Peete. Tak od tego trzeba zacząć. Jakoś tak zapałałam do niego sympatią. Bo mimo wszystko chciał dalej bronić Katniss, nie poddał się i... był wierny. Co do naszej dziewczyny igrającej nie tylko z ogniem, to zaczyna mnie irytować swoim zachowaniem. Stała się przewrażliwiona, jeszcze bardziej niezdecydowana (w ogóle idzie?) i niestała. Niby tylko gra, niby nie; ona sama chyba nie wie. Na szczęście pojawił się ktoś taki jak Finnick, który za pierwszym podejściem nie przypadł mi do gustu i tylko zastanawiałam się o co wszystkim chodzi, czym się tak zachwycają. Teraz jednak szczerze go polubiłam i nie mogę się doczekać, aż poznam (przypomnę sobie) jego dalsze losy. Co do Jahanny - nieokrzesanej, odważnej kobiety i Beetee'ego (jak to odmienić?!) - genialnego wynalazce, nic do nich nie mam. Bez nich byłoby nudno - i tyle.
Osobiście już nie mogę się doczekać powtórnego przeczytania Kosogłosa, który wszystko wyjaśnia. W pierścieniu ognia zostawia bowiem zbyt dużo zagadek, żeby na nim poprzestać. Akcja przeplata się z czymś na kształt romansu (tylko kształt!) i jako takiej paranoi, bo wszystko to co robią nasi bohaterowie jest ryzykowne, ale ma swój cel.
Tom drugi jest jednocześnie lepszy i gorszy. Trudno to wytłumaczyć. Być może podoba mi się bardziej ze względu na większą ilość polityki, albo dlatego, że pojawiają się nowi, genialni bohaterowie. Jednak w tej książce czegoś brakuje, nie wiem co to może być, ale po przeczytaniu miałam niedosyt. I nadal chcę więcej!
"W tym jednym niemal niewidocznym geście dostrzegam kres nadziei i początek końca wszystkiego, co jest mi drogie."

"Szkoda, że ona żyje [...] Wszyscy powinniśmy byli umrzeć, tak byłoby najlepiej."

Historia jest wciągająca i szybko się ją czyta, więc nie widzę przeszkód, by po nią sięgnąć. Mimo przyszywki "młodzieżówka" ta książka jest również dla osób w starszym wieku. Poza tym zmienia (chodź w małym stopniu) perspektywy patrzenia na niektóre sprawy. Może nie wszystkim, ale "wyjątkom" jest wstanie wnieść sporo nowości i spostrzeżeń do życia.
"[...] Wiem to na pewno, a może tylko mi się wydaje, bo przecież nie dostrzegam w tym żadnego sensu."
8/10
Pozdrawiam
Sisley
Do wyzwania: